czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 11

Rozdział 11



Z perspektywy Eddiego



Razem z Fabianem, gdy tylko zjedliśmy wróciliśmy do pokoju Pati. Siedziała tam cały czas w tym samym miejscu i patrzyła się przed siebie. Podeszliśmy do niej i powiedzieliśmy kim jesteśmy. Fabian usiadł na łóżku Amber, a ja koło Trixie. Dziewczyna razem z moim przyjacielem zaczęli wymyślać słowa do piosenki dla Niny. Szło im dobrze. Po trzech godzinach skończyli. Tekst był niesamowity. Nie wiedziałem, że Patricia ma taki talent. Fabian podziękował brunetce i poszedł zabrać Ninę na randkę.
- Jacy oni są słodcy - Powiedziała Pati.
- No niestety muszę przyznać ci rację
- Rzygam tęczą. - Zaśmiała się dziewczyna. Miała taki słodki śmiech
- Ja również.
- Ile zostało jeszcze do zachodu słońca?
- Jeszcze jakieś 20 min. - Wyjrzałem przez okno. Ponad drzewami było widać jeszcze słońce, które było już  trochę czerwone.
- Nie umiem już się doczekać.



Z perspektywy Patrici



Siedziałam z Eddiem w moim pokoju. Już minęło 20 min. a ja nadal nie odzyskałam wzroku. Zaczęłam się już martwić, że w ogóle nie będę już widzieć. Po paru minutach zaczęło mi się "rozjaśniać" przed oczami. Widziałam białe plamy i jakiś niewyraźny kształt. To pewnie był chłopak. Zamrugałam parę razy i obraz już trochę mi się wyostrzył. Kiedy już dobrze widziałam zawołałam.
- Eddie ja widzę!!! - I szczęśliwa przytuliłam chłopaka, on z resztą też mnie przytulił. Po chwili oprzytomniałam. - Sorki. - I odsunęłam się od niego.
- Spoko. Strasznie się cieszę, że już widzisz.
- Ja także. Chodźmy może na dół, za długo już siedzę w tym pokoju. - Oboje wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju. Usłyszałam rozmowy dochodzące z salonu, szczerze mówiąc nie wiedziałam czy iść na dół czy nie. Znając życie zaraz zaczną się dopytywać czy wszystko okej. Jak ja tego nie cierpię. Razem z chłopakiem zeszłam po schodach i weszliśmy do salonu. Tam wszystkie rozmowy ucichły, a oczy wszystkich zwróciły się w naszą stronę. W salonie byli wszyscy mieszkańcy domu Anubisa, oprócz Niny i Fabiana , którzy byli pewnie na randce. Z kuchni wyszła Trudy.
- O Patricio widzę, że wyszłaś z swojego pokoju. Jak się czujesz? Miałam do ciebie iść, ale tyle mam zajęć, że nie miałam kiedy. Wszystko dobrze? - Spytała zatroskana opiekunka.
- Tak Trudy wszystko dobrze, tylko bolała mnie dziś strasznie głowa i brzuch i nie mogłam iść do szkoły.
- Nic nie szkodzi, jeden dzień cię nie zbawi.
- Dokładnie, ale jutro już idę do szkoły.
- Mam nadzieję....
- Panno Williamson, widzę, że czuje się pani już lepiej. Czy mogłaby pani przyjść do mojego gabinetu TERAZ? - Powiedział Victor, wchodząc do salonu
- Oooo... Ktoś jest nie w humorze - Mruknęłam do siebie. Popatrzyłam na Eddiego i resztę Sibuny. Posłali mi niepewne spojrzenia. Nie wiedzieli o co może chodzić. Ale widać było, że jeżeli miało by to coś wspólnego z Sibuną, to nie mogę nic powiedzieć.
 - Już idę. - Odpowiedziałam i ruszyłam za woźnym. Gdy byłam już w gabinecie Victora, ten kazał mi usiąść na krześle, a sam zasiadł na przeciwko mnie.
- Więc o co chodzi? - Spytałam, bo chciałam mieć za sobą już tę rozmowę.
- Chciałem się pani spytać panno Williamson, co wie pani o wydarzeniach z tamtego roku. -A więc o to chodzi? Trochę to było dziwne.
- W sumie nie wiele. Wiem tylko, że Joy nie było w szkole większość czasu, ale nie wiem z jakiego powodu.
- Ciekawe, ciekawe. A widziała pani może gdzieś kielich? Taki, duży, złoty?
- Przykro mi, ale nie.
- Wiem, że wiesz o czym mówię, przyznaj się do tego!!!
- To teraz na ty? To już nie "pani"?
- Nie! Odpowiedz!
- Nie mam pojęcia.
- Nie kłam!!!
- Po pierwsze nie mam pojęcia o czym mówisz. Po drugie nawet jakbym wiedziała, to na pewno nie powiem.
- To co wiesz o drugiej Wybranej?
- Kto to? - Postanowiłam udawać przygłupa.
- Nikt taki.
- To co po pan pyta? - Victor męczył mnie jeszcze parę minut pytaniami, ale kiedy, już nie miał do mnie sił spytałam się.
-Mogę już iść?
- Tak.- Powiedział zrezygnowany. I wyszłam z gabinetu. Victor coś podejrzewał. Nie miałam teraz ochoty iść do salonu i rozmowy z przyjaciółmi, więc udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i wzięłam książkę do ręki. ,,Igrzyska Śmierci" Uwielbiałam tą książkę, ale i tak na pierwszym miejscu było ,, W pierścieniu ognia ". Mimo, że czytałam już to któryś raz, cały czas na nowo przeżywałam wszystkie wydarzenia. Jednak błogosławioną ciszą i spokojem nie dane mi było cieszyć się dłużej. Po chwili do pokoju wpadły Nina i Amber.
- O! Trixie już jesteś!
- Jak widać.
- Czego chciał od ciebie Victor? - Spytała Wybrana.
- Pytał się, czy wiem coś o wydarzeniach z tamtego roku, pytał o kielich i o drugą Wybraną.
- I powiedziałaś mu? - Spytała przestraszona Amber.
- No oczywiście. Nawet mi podziękował. - Prychnęłam. - Oczywiście, że nie! Nie jestem głupia!
- Ok. To co związku z tym zrobimy?
- Myślicie, że reaktywują to stowarzyszenie? - Spytałam.
- Na razie nic. Pogadamy o tym jutro z chłopakami.
- Ok. Dobranoc. - Powiedziałyśmy równo z Amber.
- Dobranoc. - Powiedziała Nina i wyszła do swojego pokoju. Ja i Amber przebrałyśmy się do piżam i położyłyśmy się do łóżka. Dopiero po jakimś czasie Victor powiedział tekst z szpilką i trzeba było "niby" iść spać. Prawie już zasypiałam gdy dostałam sms-a od Eddiego. :
,, Czego chciał od ciebie Victor?''
Odpisałam mu :
 ,, Pytał się o kielich, drugą Wybraną i wydarzenia z tamtego roku. A ty spać zamiast pisać sms-y ;D ''
Zaczęłam pisać z chłopakiem.



Z perspektywy Victora.


Te przeklęte bachory znowu coś kombinują. Nie mogę dopuścić, by tym razem pokrzyżowały nam plany. Po wydarzeniach z ubiegłego roku, większość członków Stowarzyszenia odeszła. Niestety, Joy Mercer nie była Wybraną. Znowu nie zdobyłem eliksiru nieśmiertelności. Po wyjściu panny Williamson zadzwoniłem po Sweeta i pannę Jenkins. Było nas troje, mimo, że jeszcze w wakacje było nas czworo, ale Rufus Zeno, postanowił działaś na własną rękę. Nie zdziwię się jak za niedługo los znów nas ze sobą zetknie. Poczekałem, aż wybije dziesiąta i po opuszczeniu szpilki poszedłem do swojego gabinetu i zacząłem patrzyć przez okno, gdy zobaczyłem idące w stronę domu jakieś dwie postacie, zeszedłem na dół i otworzyłem im drzwi. Eric i Hannah weszli do środka i udaliśmy się do mojego gabinetu. Usiedliśmy.
- Po co nas tu wezwałeś Victorze? - Spytał Sweet.
- A po to drogi Ericu, ponieważ musimy porozmawiać o Wybranej!
- Spokojnie. Przecież w tamtym roku myśleliście, że jest to Mercer, ale zaszła jakaś pomyłka - Włączyła się do rozmowy Hannah.
- Tak, ale w tym roku jest inaczej.
- Czemuż to?
- Znalazłem w bibliotece Fribisherów księgę w której pisze :


,, Po wielu latach przyjdzie.
Nie pierwsza, lecz druga będzie zbawieniem.
Dla nieśmiertelności ocaleniem. 
Znajdziesz ją, znajdziesz skarb"

- Druga? Nie rozumiem. - Powiedział Eric.
- Nie rozumiesz?! Ericu chodzi o drugą Wybraną!
- Drugą Wybraną? Jak my nawet nie wiemy kto jest pierwszą! Jak mamy znaleźć drugą? - Zastanawiała się Jenkins.
- Dobre pytanie, Hannah. Jednak ja mam swoje podejrzenia.
- Niby jakie?
- Moim zdaniem to Williamson.
- Na jakiej podstawie tak sądzisz? - Spytał Sweet.
- Po wielu latach przyjdzie? Jak myślisz Ericu o co chodzi?!! Panna Williamson zaczęła uczęszczać do szkoły dopiero w tym roku.
- Ale to i tak nie jest pewne, że to ona! Przecież może to być ktoś inny, w innym roku!
- To na pewno ona!
- Dobrze, załóżmy, że to panna Williamson, to co zamierzacie zrobić? Porwać ją, tak jak w tamtym roku Joy Mercer - Spytała sarkastycznie Hannah.
- To co proponujesz Jenkins?
- Moim zdaniem. Na razie nic nie róbmy. Obserwujmy ją.
- No dobrze, na razie - Zgodziliśmy się.
- A jak myślicie o co chodzi z tym skarbem? - Spytał Eric.
- Na razie się nad tym nie zastanawiajmy, innym razem. Teraz chodźmy do domów się położyć. Jutro odbywają się normalnie lekcje. - Powiedziała Hannah i zaczęła zbierać się z Sweet'em do wyjścia. Usłyszeliśmy hałas. Cała nasza trójka znieruchomiała. To pewnie znowu te przeklęte bachory pomyślałem i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia.



Z perspektywy Alfie'go


Szedłem właśnie do pokoju Amber i Patrici, by powiedzieć Trixie i mojej dziewczynie... Mojej dziewczynie... Ohhh... Jak to pięknie brzmi. A wracając. Miałem im powiedzieć, że jutro przed szkołą jest zebranie Sibuny, bo w sumie Pati przed tym jak oślepła miała nam coś powiedzieć, ale po tych wydarzeniach w piwnicy chyba zapomniała. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w kierunku schodów. Usłyszałem jakieś głosy z gabinetu Victora. Zakradłem się pod drzwi. Okna miał zasłonięte, więc nic nie widziałem. W pokoju chyba był pan Sweet i panna Jenkins. Tylko co oni tam robili? Kucnąłem przy drzwiach i zacząłem słuchać. Słyszałem cała ich rozmowę i była dla nas ważna. Jutro na spotkaniu będę musiał pamiętać, by powiedzieć o tym Sibunie. Usłyszałem, że Sweet i Jenkins mają już wychodzić i przestraszyłem się. Chciałem zejść na dół, ale poślizgnąłem się i upadłem. Usłyszałem, że już zatrzymali się i zastanawiali się co to było. Już otwierali drzwi....


                                                                                         

Standardowe pytanie : I jak się podoba?
Zastanawiałam się ostatnio czy nie zacząć pisać częściej z perspektywy innych bohaterów. Piszcie, czy to dobry pomysł, bo jak na razie piszę tylko z perspektywy : Trixie i Eddiego.
Jutro już niestety do szkoły. Nie chce mi się, ale jeden jest plus w następnym tygodniu też jest wolne ;) Nowy rozdział powinien pojawić się w poniedziałek, może ewentualnie w niedzielę.
Jeśli macie jakieś propozycję do rozdziałów piszcie. Może niektóre wykorzystam.
No to chyba tyle.

Do zobaczenie

Stevie ;3

10 komentarzy:

  1. Suuper!Dodaj szybko następny!Mi też się nie chce iść do szkoły jutro.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super
    aha ja wolę z perspektyw tylko Eddiego i Trixie

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski! Perspektywa Victora była genialna! Ja bym wolała tylko z perspektywy Patricii i Eddiego, ale zrobisz jak chcesz. :) . Mam nadzieję, że szybko dodasz następny. : D

    OdpowiedzUsuń
  5. super nie mogę się doczekać następnego :D ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. ja jestem za perspektywami pat i eddiego :) a opowiadanko super

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzygam tęczą - mój tekst :D
    Moim zdaniem pisz perspektywą Patrici i Eddiego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. super zgadzam się z Chchliczkiem

    OdpowiedzUsuń