Rozdział 12
Ten rozdział dedykuję Kamie^^, dzięki której dodałam w sumie ten rozdział troszkę wcześniej. Zachęcam do zajrzenia na jej bloga : http://do-not-miss-your-chase.blogspot.com/. Nie przedłużając. Przed wami rozdział 12 :
Z perspektywy Alfie'go
Już otwierali drzwi... Zanim zdążyli wyjść zdążyłem się podnieść i pobiec do kuchni. Podszedłem do lodówki i otworzyłem ją. Byłem przestraszony. Pierwszy po schodach zszedł Victor. Przyszedł zaraz do kuchni. Zacząłem udawać niedobudzonego.
- Lewis!!! Co ty tu robisz?
- Przyszedłem coś zjeść. W nocy jest lepsze trawienie.
- Słyszałeś co tak trzasło??!!
- Aaaa... To.... To byłem ja. Potknąłem się o coś. Wiem pan, jak się jest niedobudzonym, to się nie wie co się robi. - Na dowód ziewnąłem.
- Bierz coś do jedzenia i do pokoju!!! Noc to pora do spania, a nie do żarcia!!! Już cię tu nie widzę!!! - Powiedział, a ja wziąłem kawałek ciasta i wolnym krokiem ruszyłem do mojego pokoju. Gdy zamknąłem za sobą drzwi usłyszałem jak woźny mówi jeszcze do dwójki nauczycieli, że to tylko ja byłem, po coś do jedzenia. Odetchnąłem z ulgą. Więc nic nie wiedzą, że ich podsłuchiwałem. To dobrze. Podszedłem do łóżka i usiadłem. Spojrzałem na Jeroma. Tak słodko spał. Nawet się uśmiechał. Pewnie śnił o Marze. Postanowiłem zrobić mu kawał. Poszedłem do łazienki i wziąłem pastę. Wysmarowałem nią całą twarz chłopaka. Śmiejąc się pod nosem położyłem się do łóżka i zjadłem kawałem ciasta. Po zjedzonym posiłku zasnąłem.
21 września
Z perspektywy Patricii
Obudziłam się. Na dworze dopiero świtało. Spojrzałam na zegarek. Było po piątej. Świetnie co ja będę robić dwie godziny. Mimo, że było bardzo wcześnie, byłam już wyspana, a poszłam spać po 24. Leżałam w łóżku jakieś 20 min. i nagle moją twarz oświetliły pierwsze promienie słońca. Podniosłam się i podeszłam do okna. Zaczęłam oglądać jak słońce wychodzi zza drzew i świeci coraz bardziej. Na niebie na razie nie było ani jednej chmurki. Więc zapowiadał się ładny dzień. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Kiedy na dworze zrobiło się już całkowicie jasno, a ciemność całkowicie odeszła postanowiłam się ubrać. Popatrzyłam na śpiącą Amber. Nawet podczas snu wyglądała pięknie. Zazdrościłam jej tego, mimo, że ja do najbrzydszych nie należałam. Wzięłam ciuchy na dzisiejszy dzień. Czytaj : ciemne rajstopy w wzorki i znienawidzony przeze mnie mundurek szkolny i poszłam do łazienki. Tam wykonałam poranne czynności. Umyłam się, ubrałam, pomalowałam na ciemno jak zwykle. Taki był mój styl. Nie żeby mi do końca się podobał, ale musiałam stwarzać jakieś chociaż pozory. Nie jestem głupią i "łatwą" dziewczyną. Ja nie mam zamiaru być wykorzystywana przez wszystkich, więc między innymi zmieniłam się na taki wizerunek. Groźny. Szczerze mówiąc kiedyś zupełnie inaczej wyglądałam. Ubierałam się bardziej dziewczęco, prawie w ogóle się nie malowałam, włosy miałam jaśniejsze. Zmieniłam się. Nie wiem czy na lepsze. Tą zmianę zawdzięczam głównie rodzicom. Zawsze faworyzowali moją siostrę bliźniaczkę Piper. Ja byłam ta gorsza. Mnie nie zauważali i nadal nie zauważają mnie. Pewnie dlatego mnie do domu Anubisa wysłali, żeby się mnie pozbyć. Moi kochani rodzice. W sumie dla mnie chyba lepiej. Tu jest moja prawdziwa rodzina. Tu jestem chociaż troszeczkę ważna.
Spojrzałam po raz ostatni w lustro i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do jadalni. Byłam już głodna. Oczywiście byłam jako jedyna. Siedziałam jakieś półgodziny z Trudy i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, kiedy nadeszła godzina 7.00 i zaczęli się schodzić moi przyjaciele.
Z perspektywy Amber
Gdy się obudziłam Patricii w pokoju już nie było. Spojrzałam na zegarek 7.30! Już?! Przecież ja do szkoły nie zdążę! Szybko wstałam, ubrałam się, pomalowałam. I zeszłam na dół gdy była godzina 7.55, a lekcja zaczynała się o 8.10. Trochę dziwnie tutaj w szkole lekcje się zaczynały, ale już przywykłam. Zeszłam pośpiesznie do kuchni. Siedział tam nie kto inny, jak mój chłopak.
- Ughhh... Alfie!
- Coo??? - Powiedział z pełną buzią chłopak.
- Dlaczego mnie nikt nie obudził?
- Patricia wyszła do szkoły wcześniej, Fabian z Niną poszli jakieś 5 min. temu. Mara z Jeromem nie wiem, a Eddie jest w pokoju i się jeszcze zbiera.
- Podaj mi soku. Poczekasz na mnie? Ja tylko coś zjem.
- Spoko. Mieliśmy zrobić dziś rano spotkanie Sibuny, ale że jakoś wszyscy coś rano zaplanowali, a ja nie poinformowałem niektórych to przełożyliśmy to na lunch.
- No dobrze. Gdzie?
- W sali teatralnej.
- Ok. - Powiedziałam i zabrałam się za szybkie jedzenie śniadanie. Po chwili do kuchni wpadł zdyszany Eddie.
- Wy jeszcze nie poszliście? Do dzwonka zostało 5 min! - Powiedział chłopak i wszyscy szybko ruszyliśmy w stronę wyjścia. Chłopaki chcieli biec, ale ja marudząc powiedziałam, że strój i makijaż mi się zniszczy, więc ja razem z moim chłopakiem szliśmy normalnym tempem, a Eddie pobiegł w stronę szkoły. Gdy doszliśmy do szkoły było już 5 min, po dzwonku na lekcję. Weszliśmy do klasy.
- Przepraszamy za spóźnienie - Powiedzieliśmy prawie równocześnie.
- Spokojnie. Nic się nie stało, ale dzisiaj nie spóźnijcie się do kozy - Powiedziała panna Jenkins. Oboje naburmuszeni usiedliśmy do ławki. Alfie obrzucił mnie spojrzeniem, po którym powinnam mieć poczucie winy. Ale on niczego nie rozumiał. Nie jest dziewczyną. My mamy całkiem inne problemy niż faceci
Z perspektywy Patricii
Nadeszła pora lunchu i cała Sibuna poszła do sali teatralnej.
- No dobra. Czas zacząć spotkanie Sibuny. Sibuna? - Powiedział i jednocześnie zapytał Fabian.
- Sibuna - Odpowiedzieliśmy wszyscy równocześnie i zasłoniliśmy prawą ręką oko.
- Więc dokończmy spotkanie, które odbyło się niedawno w piwnicy. Z tego co pamiętam chciałaś wtedy coś nam powiedzieć Trixie. - Powiedziała Nina i oczy wszystkich zwróciły się ku mnie.
- Aaaa... Tak. Zanim oślepłam chciałam wam coś powiedzieć. Tylko wypadło mi to wtedy z głowy. Chodziło o to, że w tym dniu gdy stałam w pokoju nagle zakręciło mi się w głowie i tak jakby zrobiło mi się ciemno przed oczami. Po chwili zauważyłam jakiś rysunek. Było to rysunek skrzydeł. Widziałam go dokładnie. Był tak jakby wyrzeźbiony w ścianie. Myślicie, że może chodzić o te skrzydła z tego tekstu?
- Nie może, tylko na pewno chodzi o to! - Ucieszył się Alfie
- Myślę, że Alfie ma rację. - Uśmiechnął się Fabian.
- Dałabyś radę naszkicować jak wyglądały te skrzydła? - Spytała Nina.
- Nie wiem, raczej tak. Dajcie mi jakiś ołówek i kartkę. - Poprosiłam, a Eddie wyciągnął to co chciałam. Zaczęłam delikatnie rozprowadzać na kartce ślady ołówka i szczerze mówiąc efekt wyglądał bardzo podobnie jak rysunek który wtedy widziałam.
- Jeeej... - Powiedzieli wszyscy.
- Wiem, że okropne, ale chyba nie jest, aż tak źle? Moim zdaniem będziecie wiedzieć o co dokładnie chodzi. - Powiedziałam śmiejąc się
- Wyszło źle? Dziewczyno ty chyba żartujesz! - Odpowiedziała Amber, nie rozumiejąc, że nie mówiłam poważnie.
- No oczywiście, że żartuje. Tak ten rysunek mniej więcej wyglądał.
- To jest naprawdę śliczne! - Zachwycała się dziewczyna - Będę mogła ten szkic zatrzymać?
- Jak ci się podoba to spoko, ale dopiero jak znajdziemy te mapę.
- Ok. Mogę poczekać.
- No dobra, to jest jeszcze jakaś sprawa? - Spytał Fabian...
I jak się podobało? Wy taż macie wrażenie, że jakiś krótki wyszedł? Czy tylko ja?
Zachęcam was do zadawania pytań w zakładce : Rozmowa z postacią. Dajecie, takie pytania, na które ja nie wymyśliłabym odpowiedzi, by nie zdradzić, co może się zdarzyć, ale w końcu mowa o mieszkańcach domu Anubisa! Oni sobie ze wszystkim poradzą. Muszę przyznać, że
lekkie opóźnienie może być z odpowiedziami, ale pojawią się na 100%
Nowy rozdział w czwartek, ale może pojawić się o 2 dni wcześniej, jeśli byłoby 14-17 komentarzy. Jak nie będzie pojawi się za 4 dni ( czyli i tak w czwartek )
Dziękuję wam za ponad 3500 wejść. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy : D
Ale się rozpisałam, dobra to tyle
Do następnej notki
Stevie ;3