środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 22

Rozdział 22




8 października



W domu Anubisa panowała cisza i spokój. Większość mieszkańców akademika pogrążona była już w głębokim śnie. Ciszę przerywało jedynie tykanie starego zegara, stojącego w holu i pochrapywanie uczniów. Wszystko wydawało się wtedy magiczne, a stary dom skrywający w sobie tyle sekretów wydawał się jeszcze piękniejszy niż zwykle.
-Idź szybciej! - Warknął Fabian, na niedobudzonego jeszcze Alfie'go.
-Szybciej nie potrafię. - Syknął ciemnoskóry. Idący za dwójką przyjaciół Eddie przewrócił oczami. Chłopcy podeszli do zniszczonych starością drzwi prowadzących do piwnicy. Stanęli i czekali. Po chwili usłyszeli kroki dochodzące z góry. Po schodach zeszły trzy dziewczyny. Blondynka, która zaraz podeszła do Lewisa i dała mu buziaka w policzek, szatynka, która podeszła do Fabian i przytuliła się do niego na powitanie oraz idąca z tyłu buntowniczka, która patrzyła na te pary z obrzydzeniem.
-Nie rozumiem czemu za każdym razem, gdy się widzicie obściskujecie się. - Powiedziała zniechęcona.
-To się nazywa miłość Patricio. - Odpowiedziała Nina odwracając się plecami do swojego chłopaka.
-Chyba zaraz się porzygam. - Westchnął Eddie.
-A ty siedź cicho i idź się przywitać ze swoją dziewczyną. - Wtrąciła się Millington. Blondyn westchnął cicho. Z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy podszedł do Trixie i objął ją ramieniem.
-Ok, a teraz chodźmy póki Viktora nie ma. - Powiedział Fabian i zaczął wsuwką wyciągniętą z włosów Amber przekręcać w zamku. Wszyscy na około byli cicho. Rozległ się donośny dźwięk zegara stojącego koło Sibuny. Wybiła północ. Szóstka uczniów przestraszyła się, ale gdy zdali sobie sprawę, że przestraszyli się tylko zegara zaczęli się z siebie śmiać.
-To co idziemy? - Zapytała Patt.
-Oczywiście. Musisz pomóc nam rozwiązać kolejną zagadkę. - Uśmiechnął się do brunetki Eddie.
-Jacy oni są słodcy! - Westchnęła rozmarzona Amber. Na co wymieniona dwójka przewróciła znacząco oczami. - Też byś mógł się choć trochę starać. - Dodała blondynka zwracając się do bruneta wpierniczającego kolejne ciastko które cudem, ocalało po obiedzie.
-Ale przecież ja się staram! Codziennie się ciebie pytam czy chcesz jedno moje ciastko, ale ty mnie zawsze wyśmiewasz i odchodzisz. - Jęknął Lewis. - Okazałabyś mi trochę swoich uczuć. Naprawdę zaczynam myśleć, że jesteś panną bez serca.
-Ja jestem bez serca? Ja?
-A co głucha jesteś?
-O nie mój drogi tak nie będziemy rozmawiać! - Prychnęła i odwróciła się plecami do chłopaka.
-Oj mój Ambrołku tylko nie fochaj się na mnie. - Powiedział Alfie i padł przed blondynką na kolana. Mimo to, Ambs nadal udawała, ( a może była) obrażoną.
-Swoje sprawy rozwiążecie później, a teraz chodźcie. - Ponaglił ich Fabian i wszedł pierwszy do piwnicy. Tam grupka uczniów udała się do sekretnego gabinetu Frobisher'a. Nina wyciągnęła medaliony i każdy wziął do ręki swój. Eddie otworzył przejście i powoli przesunęli się razem ze ścianą. Większość Sibuny stała spokojnie wiedząc co ich czeka. Jednak Williamson obawiała się, że ponownie straci wzrok.






Z perspektywy Patricii





Staliśmy tam i czekaliśmy, aż promień światła przeszywający ciało na wylot zacznie świecić. Strasznie bałam się, że za niedługo ponownie poczuję ból i zobaczę tylko ciemność. Oczywiście nie pokazałam po sobie, że się boję. Bo jak by to wyglądało? Tyle czasu starałam się zachować pozę niczego nie bojącej się dziewczyny, a teraz miałabym się trząść i pokazywać, że tak na prawdę jestem słaba? Co to to nie. Z przeciwległej ściany błysnął promień. Moja dłoń jakby w ogóle nie posłuszna chwyciła dłoń Miller'a stojącego koło mnie. Promień wznosił się ku górze i zatrzymał się na wysokości medalionów. A potem zniknął. Patrzyłam oniemiała na to miejsce. Nie stało się nic. Nie straciłam wzroku. 
- Szczerze? Ten Frobisher był jakiś psychiczny. - Prychnęłam. Po co takie głupoty tworzyć?
- A może nie on to wybudował? - Zapytał Rutter. 
- Proszę cię Fabian. Przecież to on ukrył tu ten krzyż! Który my musimy znaleźć. - Chłopak już nic nie opowiedział. 
- Możesz już mnie puścić, ale nie powiem, całkiem przyjemnie. - Szepnął mi do ucha Eddie. Jak oparzona oderwałam od niego dłoń. Spojrzałam na jego twarz nawet w półmroku widać było jego szczery uśmiech, który obejmował prawie całą twarz. 
- Nie pochlebiaj tak sobie. To było odruchowo, martwiłam się, że znowu stracę wzrok. - Odparłam twardo. 
- Nie tłumacz już się tak Gaduło - Powiedział nadal się uśmiechając. - To co kiedy wcielamy plan w życie?
- Jak będziemy wracać. - Odparłam bez namysłu. Ruszyliśmy za pozostałymi którzy byli już daleko w przodzie. Powoli, ale w końcu doszliśmy do zakrętu za zaraz za nim do .... ściany? Niczego więcej?
- Jak dalej przejdziemy? - Zapytałam.
- Musimy to dopiero wymyślić. - Odparła Nina. - Nie myśl, że wszystko na ciebie czeka gotowe. 
- Wcale tak nie myślę. Myślałam, że za zakrętem będzie coś więcej. 

- No to się pomyliłaś. - Powiedziała wrogim tonem Martin. Co jej dla odmiany jest? O co ma się obrażać? Myśli, że czekam, aż oni zrobią wszystko za mnie? Jak tak to się grubo myli. 
- Jeśli myślisz, że mam nadzieję, że wszystko za mnie zrobicie, to się grubo mylisz! Jak na razie to wy prawie nic nie zrobiliście. 
- No teraz nic, bo nie dajesz nam dojść do zdania i wszystko robisz ty! - Coś czuję, że my nie będziemy mieć za dobrego kontaktu. W sumie mnie to nie obchodzi. 
- To w takim razie proszę, zróbcie to sami! Nie będę się wtrącać. - Powiedziałam zła i odeszłam kawałek od tego miejsca. Podbiegł do mnie w tym czasie Eddie. Czas zacząć działać. 







Blondyn podbiegł do Patricii wołając ją. Ta stanęła i odwróciła się w jego stronę. 
- Czego chcesz? - Zapytała.
- Nie wkurzaj się, ale Nina ma racje. Tylko ty wszystko robisz! 
- To po co mnie tu przyprowadziliście? Skoro macie problem, z tym, że chce coś zrobić.
- W tamtym roku poradziliśmy sobie bez ciebie. 
- I w tym też możecie. Odchodzę. - Odparła zła.
- Z Sibuny?
- Nie z tego miejsca. Z Sibuny póki co nie mam zamiaru. - Brunetka popatrzyła gniewnie w błękitne oczy Eddie'go. Czekając na jego odpowiedź. 
- Szkoda. 
- Jak masz problem to mogę odejść z Sibuny. 
- Na razie nie, ale....
- Nie ma żadnego ale. Chciałam ci tylko oznajmić, że z nami koniec. - Rzuciła na odchodne i powolnym krokiem udała się w kierunku wyjścia. 
- Jak to? - Zapytał zdziwiony Miller.
- Tak to. Możemy być co najwyżej przyjaciółmi. Nic więcej. - Powiedziała nawet się nie obracając w stronę oniemiałego chłopaka. Poszło całkiem nieźle. Ale będę musiała tej ścianie przyjrzeć. - Pomyślała Patricia i z uśmiechem na ustach weszła do gabinetu, i gdy już miała wychodzić z niego usłyszała przytłumione głosy dobiegające zza ściany. Wstrzymała na chwilę oddech. Po chwili ogarnęła się i spojrzała przez dziurkę, z nadzieją, że zobaczy osoby przebywające w piwnicy. Było to Victor i jakiś facet. Koło czterdziestu, pięćdziesięciu lat. Obydwoje się kłócili. I to dość poważnie.







Z perspektywy Patricii






Stałam i wpatrywałam się w nich próbując rozszyfrować kim jest ten człowiek kłócący się z Victorem. Wyglądał znajomo.
- Rufusie, czy ty nie rozumiesz, że to jest zbyt niebezpieczne? - Zapytał przerażony Victor. Nagle dostałam olśnienia to ON. Ten mężczyzna który wysyła wiadomości i co śledził nas. R.Z. Rufus... Tylko jakie nazwisko. Czułam się jakbym była sparaliżowana. Jak on mnie teraz zobaczy to po mnie.
- Niby co jest niebezpiecznie? I tak dziewucha skazana jest na śmierć. - Prychnął mężczyzna. Jak to? Jestem skazana na śmierć?
- Co ty wygadujesz? - Zapytał już teraz zbity z tropu Victor.
- Nic ci nie powiem, ale wiedz, że za niedługo zdobędę i ją i krzyż, a w raz z tym nieśmiertelność. Dziewczyna doprowadzi mnie ku wieczności.
- Jakim sposobem?
- O to niech cię główka nie boli. Za niedługo się przekonasz.
- Nie uda ci się nic. Stowarzyszenie pierwsze zdobędzie krzyż! - Krzyknął już cały czerwony Victor.
- Beze mnie nic wam się nie uda. - Powiedział Rufus i wyszedł z piwnicy, gdy był już przy drzwiach spojrzał w moją stronę. Zupełnie jakby mnie widział. Ale nie mógł prawda? Przerażona usiadłam na krześle i zaczęłam się zastanawiać. Czyli niezależnie od wszystkiego umrę? Zginę? To będzie koniec? Ale jakby mnie tu nie było? A jakbym z powrotem wróciła do domu? Nie ma raczej takiej opcji. Rodzice mnie nie chcą. Podskoczyłam na dźwięk otwieranego przejścia. Wróciła Sibuna. Mimo to nie zwracałam na nich uwagi nadal przestraszona tym co usłyszałam.
- Patt. Co się dzieje? Słyszysz? - Zapytał Eddie podchodząc do mnie. Dalej ich ignorowałam. - Patt!!! - Krzyknął mi do ucha.
- Czego chcesz debilu?! - Krzyknęłam, a po chwili zatkałam sobie usta dłonią zdając sobie sprawę z tego, że Victor może się tam jeszcze kręcić.
- Martwię się! Wszystko w porządku? - On również krzyknął. Uciszyłam go ręką.
- W jak najlepszym. - Powiedziałam bez cienia emocji w głosie.
- A jak ma być, w końcu zerwaliście! - Zaczęła histeryzować Amber.
- Idźcie już, my was dogonimy. - Powiedział Miller, a reszta tylko wzru
szyła ramionami i wyszła. Gdy przejście zamknęło się, blondyn dosiadł się koło mnie i spojrzał zatroskanym wzrokiem.
- Co się stało? - Zapytał.
- Nic. - Odpowiedziałam, bez emocji.
- Przecież widzę. - Naciskał
- Naprawdę nic.
- Powiedziałabyś mi jakby się coś na serio stało?
- Oczywiście, że tak.
- Czyli jest w porządku?
- Przestaniesz pytać się o to samo?
- Chcę wiedzieć
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Odparłam i zdobyłam się nawet na wymuszony uśmiech. Wiedziałam, że nie był do końca przekonany, ale nie mogłam mu na razie powiedzieć.



                                                                                           


Przepraszam, że miałam tygodniową przerwę, mimo, że obiecałam, że rozdział będzie wcześniej, ale od czwartku siedziałam w szpitalu na badaniach i dopiero wczoraj mnie wypuścili. Ale już wszystko jest dobrze, i od teraz postaram się dodawać chociaż o 2 dni wcześniej.
Już tylko 2 dni do wakacji *.* Tylko pogoda się trochę skiepściła. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej bo organizujemy klasowe ognisko, więc oby nie padało. Nie mam jakoś dzisiaj na co narzekać, ( a na waldzia już mi się nie chce, oczywiście tylko tymczasowo ^^ ) może to i lepiej. Strasznie się cieszę z tych wakacji.  Będzie świetnie.
Rozdzialik taki sobie wyszedł. Od teraz zacznę pisać tak, że w formie pierwszoosobowej będę tylko pisała z punktu widzenia Patt, i może Eddie'go, a reszta będzie w formie trzecioosobowej.
Strasznie dziękuję, ze komentarze pod ostatnim postem. Szczerze mówiąc spodziewałam się mniej niż, 17 ale nie narzekam. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, mam nadzieję, że pod tym nie będzie mniej ^^
Nowy rozdział, jak go napiszę i tak jak przedtem za 17-18 komentarzy
To tyle
Do napisania

Stevie ;3


P.S Założyłam nowego bloga, jest dopiero wstęp, i dziś może jeszcze pojawi się prolog, ale zachęcam do zajrzenia. Chociaż nic ciekawego tam nie znajdziecie ( na razie ). Nie podaję linku, tylko wejdźcie na mój profil i kliknijcie na The Ronnie Story




29 komentarzy:

  1. Świetne już czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <333
    Fajny był pomysł z tą kłutnią xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. PATRICIA JEST MĄ BRATNIA DUSZĄ <3
    Jak Ci idioci z mojej klasy robią 'coś' co podobno jest (w naszym porytym 21 wieku) miłością, też chce mi się rzygać.
    Stwierdzam szał, bo stare Peddie <3
    Jak ty CUDNIE CUDNIE CUDNIE CUDNIE CUDNIE CUDNIE PISZESZ <3 Najbardziej podoba mi się to, że doskonale odzwierciedlasz osobowości bohaterów, czego głupia Sapphire nigdy się nie nauczy.
    RUFUUUUUS! Nadal nie zapomniałam Ci tego porwania Jerusia w 2 sezonie, kiedy miał iść do Mary. Jestem wszędzie i kiedyś cię dopadnę.
    waldzio myśli, iż jest człowiekiem sukcesu. Jak wyciągnę topór spod łóżka, powinien zmienić zdanie.
    No cóż, droga Stevie, jak zwykle mnie oczarowałaś <3 Mick mówi, że wyszło smerfastycznie. Jesteś taka zdolna!
    KC <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to <333 jeju świetnie piszesz *.* dawaj szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super proszę następny

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda , że pat zerwała z eddiem , ale najbardziej ciekawa jestem co tu victor robi , ja chce następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeku cudowne! Dziewczyno jak ty możesz, aż tak dobrze pisać. Zazdroszczę talentu. Po prostu wspaniały rozdział, jak zawsze zresztą. Warto było czekać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny nie mogę się doczekać następnego:D :)

    OdpowiedzUsuń
  11. super świetne extra ! :D
    dziewczyno uwielbiam cię !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super <3 i dodawaj syzbko kolejneee : P

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy następny ? :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy odcinek! Zapraszam *.*
    http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/06/odcinek-12-tu-jest-jak-w-raju-by.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie to napisałaś :D Napisałaby więcej, ale zaraz schodzę ;) Jak wejdę znów, to na pewno dodam dłuższy komentarz!
    Pozdrawiam, Mirrors!

    dziecizywiolow.blogspot.com
    unrealized-youth.blogspot.com
    piesni-slonca-i-ksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamo Boskie !!! <33
    Kocham jak piszesz !! Twoje rozdziały zastępują mi film! ktory niestety dobiegl konca ;(
    Czekam z niecierpliwoscia na next..
    Niech Patt powie Eddiemu co usłyszała..

    OdpowiedzUsuń
  17. BOSKIE ! :*
    SUPER PISZESZ !!! :D
    KIEDY NASTĘPNY !? :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana przez nas do Versatile Blogger Award, więcej informacji na naszym blogu http://scenariuszebykoteckkkixo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Nominowałam Cię do Libster Blog Awards i Versatile Blogger Awards.Więcej na moim blogu: houseanubis-info.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń