Rozdział 21
Z perspektywy Patricii
5 października
Już od dwóch dni jakoś unikam
Eddie'go. Niestety idzie mi to coraz gorzej. Wiem, że będę
musiała z nim pogadać, ale nie mam na to ochoty. Strasznie głupio
to wyszło z tym chodzeniem. Ale niestety nie mogę cofnąć czasu.
Zdaję sobie z tego sprawę jak to debilnie wygląda. No, cóż
robienie z siebie idiotki idzie mi aż za dobrze. Od dwóch dni
również nie znalazłam nic przydatnego do rozwiązania
zagadki, związanej z moją przyszłością.
-Patt szybciej, bo się spóźnimy!
- Zawołała Joy przez drzwi do łazienki.
-Trzeba było tyle nie siedzieć.
Teraz nie marudź! - Odkrzyknęłam. Spojrzałam jeszcze raz w
lusterko wiszące, nad umywalką w łazience w domu Anubisa. Makijaż dziś mi wyszedł, moje ciemne proste włosy układały się całkiem, całkiem. Wyglądałam ładnie. Wyjątkowo. Wyszłam z łazienki i
udałam się do mojego pokoju po torbę.
-Wiesz, że jesteśmy już
spóźnione do szkoły? - Zapytała gniewnie moja
przyjaciółka.
-Spokojnie jest dopiero za dziesięć
ósma. - Powiedziałam spokojnie. Chwyciłam czarną skórzaną
kurtkę i ubrałam ją na siebie. Wzięłam torbę i spakowałam do
niej potrzebne na dziś książki. Podeszłam do dużego lustra i
przejrzałam się całemu efektowi. Wyglądałam dziś inaczej.
Ładniej. Nawet o taki efekt się nie starałam. Poprawiłam mankiet
koszuli i odwróciłam się do Joy.
-Tak ładnie wyglądasz, a teraz
chodź – Powiedziała Mercer i pociągnęła mnie za rękaw.
Szybkim krokiem zeszłyśmy po schodach i udałyśmy się na
zewnątrz budynku.
-Masz zamiar dziś unikać
Eddie'go?
-Wiesz jak to głupio wygląda?
-Zdaję sobie z tego sprawę.
-I?
-Mam zamiar dalej to robić.
-Face palm – Powiedziała
brunetka i chwyciła się za głowę.
-A co mi radzisz?... Albo lepiej
nie odpowiadaj – Powiedziałam zrezygnowana. Dalej szłyśmy w
milczeniu.
-Co powiesz dziś na kino?
-Może być, tylko ...
-Jak dodasz, że musisz znowu iść
do biblioteki to cie zabiję.
-Posłuchaj...
-Nie słyszę. Lalalala..... -
Zwołała i pobiegła przed siebie. Ja szłam dalej wolnym krokiem.
Na lekcje weszłyśmy równo z dzwonkiem. Podeszłam do ławki
i w tym samym momencie przy tej samej ławce stanął Eddie. Szybko
poszłam na tył klasy i usiadłam przy oknie. Chłopaka nie
zaszczyciłam nawet spojrzeniem. Ta lekcja bardzo się ciągnęła.
Dyrektor nawijał coś o naszej lekturze. Gdy zadzwonił dzwonek na
przerwę jak oparzona wybiegłam z klasy. Całą przerwę chowałam
się w damskiej łazience. Nie tylko tą przerwę, ale także te
późniejsze. Nawet wczoraj tak było. I tak wyglądał od
wczoraj mój dzień szkolny. Lekcja, przerwa w łazience i z
powrotem na lekcję. Miałam już dość. Została ostatnia lekcja.
Mianowicie koza. A później już do domu. I leżenie bykiem
do wieczora. Otworzyłam swoją szafkę, by włożyć do niej nie
potrzebne książki. Gdy tylko otworzyłam drzwiczki na ziemię
spadła karteczka.
,,Daję
ci dwa tygodnie, Zdecyduj się i przyjdź, a dowiesz się wszystkiego
co cię interesuje. O sobie. Tylko nie mów przyjaciołom. Ale
czy ty jakiś posiadasz?
R.Z
Dwa
tygodnie. Zdecydowałam się już. Nigdzie nie idę. Sama się
wszystkiego dowiem. Nie muszę mieć żadnego pomocnika. Szczególnie
który chce w zamian mnie dla zdobycia nieśmiertelności.
Rozejrzałam się dookoła czy przypadkiem nikt się nie kręci.
Nikogo. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Wzdrygnęłam się. Ruszyłam
powoli w kierunku kozy. Otworzyłam drzwi. Byłam pierwsza. Usiadłam
w ławce drugiej od tyłu przy oknie. Mała jest szansa, że ktoś
się do mnie dosiądzie.
Z
perspektywy Eddie'go
Zmierzałem
właśnie do kozy. Głupi dyrektor. Przez niego muszę siedzieć
jeszcze jedną godzinę w tej głupiej budzie. Otworzyłem drzwi do
klasy i zobaczyłem paru uczniów zajmujących już miejsca.
Jednak moją uwagę przykuła pewna drobna brunetka siedząca na tyle
i patrząca się przez okno. Znając życie, gdyby wiedziała, że
pomyślałem o tym, że jest drobna byłbym już martwy.
-Pospiesz
się Edison. Nie chcę całej lekcji spędzić stojąc w drzwiach. -
Powiedziała panna Jenkins popychając mnie do środka.
-Eddie.
Nie Edison. - Poprawiłem ją oschle. Patt odwróciła się w
moją stronę. Na chwilę nasze spojrzenia spotkały się. Jednak
dziewczyna zaraz odwróciła głowę z powrotem do okna.
Podszedłem do jej ławki.
-Wolne?
- Zapytałem. Dziewczyna niepewnie pokiwała głową. Wyglądała
dziś przepięknie. Usiadłem koło niej. Mimo to nadal mnie
ignorowała.
Z perspektywy Mary
Siedziałam właśnie z Jeromem na
kanapie w salonie w domu Anubisa. Byłam wtulona w chłopaka. Było
tak cicho i spokojnie. Alfie z Amber pojechał na zakupy, Nina i
Fabian, gdzieś zniknęli, Joy siedzi w pokoju, a Patt i Eddie
zostali w kozie. Ech... Ta dwójka jest identyczna. Jak dobrze,
że Trixie się zjawiła w tym roku. Dziwi mnie fakt, że Jerome nie
dostał dziś kozy. Ale cóż tak to mogłam przynajmniej
cieszyć się swoim chłopakiem. Clarke pogłaskał mnie po włosach.
Wydałam z siebie pomruk zadowolenia.
-O co chodzi? - Zapytał szeptem
chłopak.
-O nic. Jest idealnie. Cisza,
spokój i ty. - Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam Clarke'wi głęboko w oczy.
-Hehh... Jest aż za cicho. -
Szepnął i powoli odsunął się ode mnie i wstał z kanapy.
Zrobiłam minę obrażonego dziecka.
-No co? - Zapytał rozbawiony
chłopak.
-Czemu wstałeś?
-Idę do kuchni po coś do picia.
Chcesz coś? - Zastanowiłam się.
-Tak. Herbatę, poproszę.
-Już się robi. - I Clark zniknął
za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Wzięłam do ręki książkę
leżącą na stoliku i zaczęłam czytać.
Siedziałam tak i czytałam zatracona w świecie wyobraźni. Co można dzięki zwykłemu czytaniu sobie wyobrazić? Uwielbiałam książki, mimo, że większość uczniów w szkole miała mnie za największego kujona pod słońcem. Nie wiedzieli co ja czytam. Nie uczyłam się prawie wcale. Starczyło, że zapamiętałam z lekcji ważne informacje, a w domu przeczytałam jeden temat do przodu. Tylko tyle. A później czytałam różnego rodzaju powieści.
Ktoś zakrył mi dłońmi oczy. Przełknęłam głośno ślinę. Od pewnego czasu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Ale pewnie tylko wydawało mi się. Tak to na pewno było to.
Siedziałam tak i czytałam zatracona w świecie wyobraźni. Co można dzięki zwykłemu czytaniu sobie wyobrazić? Uwielbiałam książki, mimo, że większość uczniów w szkole miała mnie za największego kujona pod słońcem. Nie wiedzieli co ja czytam. Nie uczyłam się prawie wcale. Starczyło, że zapamiętałam z lekcji ważne informacje, a w domu przeczytałam jeden temat do przodu. Tylko tyle. A później czytałam różnego rodzaju powieści.
Ktoś zakrył mi dłońmi oczy. Przełknęłam głośno ślinę. Od pewnego czasu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Ale pewnie tylko wydawało mi się. Tak to na pewno było to.
-Zgadnij kto to? - Szepnął mi
męski głos do ucha. Odetchnęłam lekko.
-Ochh... Witaj Gustawie, ale miałeś
dziś nie przychodzić, Jerome jest w kuchni i nas zobaczy. -
Powiedziałam lekko. Osoba zasłaniająca mi oczy odsunęła się.
-To nie było śmieszne, Jaffray. -
Stwierdził Clarke
-A zasłanianie mi oczy było? -
Uśmiechnęłam się przebiegle do niego. Mój chłopak podał
mi herbatę.
-Dziękuję. - Powiedziałam i
zaczęłam upijać ciepłego napoju ze szklanki. Siedzieliśmy już
dobrą chwilę w milczeniu.
-Nie zastanawiałaś się nigdy,
gdzie znikają na całe dnie Alfie, Nina, Patt, Eddie i Fabian? -
Zapytał Jerome wyrywając mnie jednocześnie z zadumy.
-Tak zastanawiałam się nad tym.
-I co?
-To nie nasza sprawa co oni robią.
A ty zastanawiałeś się nad tym?
-Tak. Właśnie teraz. Ale oni
często wychodzą w nocy.
-Wiem. Nina najpierw sprawdza czy
śpimy, a potem idzie.
-Alfie tak samo. To jest na maksa
dziwne.
-Masz rację. Ale jak będą
chcieli nam powiedzieć o co chodzi to powiedzą. Muszą to sami
zrobić. - Spojrzałam znacząco na chłopaka.
-No co? Przecież nie mam zamiaru
ich śledzić.
-Taaa jasne. A ja nie mam zamiaru
cię teraz pocałować.
-Nadal masz zamiar ich śledzić? -
Zapytałam, odrywając się od niego.
-No nie wiem. Nie przekonałaś
mnie zbytnio. - Powiedział i pocałowałam go jeszcze raz
-A teraz?
-No teraz nie mam zamiaru.
-To dobrze. - Powiedziałam i z
powrotem usiadłam na kanapie. Chłopak objął mnie ramieniem
- Porozmawiasz ze mną? - Zapytał
blondyn dziewczyny siedzącej do niego plecami. Brunetka powoli
odwróciła głowę, ale nadal unikała jego wzroku. Za to
Eddie przyglądał jej się tymi błękitnymi oczyma czekając na
jakiś ruch z jej strony. Nic. Nie doczeka się.
- To może ja zacznę? - Zapytał.
Dziewczyna kiwnęła głową. Była zawstydzona. Teraz już nie ma
drogi ucieczki. Muszą ze sobą porozmawiać. - Dlaczego od dwóch dni mnie unikasz? Chodzi
o to, że niby chodzimy, ze sobą? - Żadnej odpowiedzi. - No chyba
nie o to? Patt odpowiedz!
-C.. Co? - Wychrypiała, jednak
zaraz odchrząknęła i zapytała głośniej. - Co?
-Powiedz o co chodzi.
-O nic.
-A wytłumaczysz mi o co chodzi z
tym unikaniem? - Zapytał z nadzieją w głosie.
-O nic nie chodzi. - Bąknęła.
-O coś chodzi. MASZ MI TERAZ
POWIEDZIEĆ O CO. - Powiedział twardo Miller. Dziewczyna nie miała
wyboru.
-Dzieci ja wrócę za 30 min.
A wy mi tu macie siedzieć. - Powiedziała panna Jenkins i wyszła z
klasy. Uczniowie siedzący w klasie usłyszeli jeszcze tylko dźwięk
zamykającego się zamka. Zamknęła nas w klasie. Bardzo mądre.
- Pomyśleli sarkastycznie w
tym samym czasie Eddie i Patricia.
-Czekam na
odpowiedź. - Wrócił do tematu blondyn.
-No dobra. Otóż
unikałam ciebie przez te dwa dni z tego powodu, że jakby Amber
zobaczyła nas razem to zaczęła by gadać o tym, że jesteśmy
parą. Zaczęła by pytać jak nam się układa i tak dalej.
-Okey.
Rozumiem. I tylko to był powód? - Zapytał nie do końca
przekonany chłopak odpowiedzią Williamson.
-Tak.
-To teraz
powiedz o co chodziło z tym całym naszym chodzeniem.
-To to było tak, że Amber mi nawijała, o randce z Alfie'm, a ja jej nie
słuchałam i tylko co jakiś czas potakiwałam. W końcu chyba
zaczęła się pytać o nas, a ja tego nie zauważyłam i dalej
potakiwałam i tak jakoś wyszło, że jesteśmy parą. -
Powiedziała brunetka na jednym wydechu.
-Trzeba będzie
coś z tym zrobić.
-Tylko co? -
Zaczęli się zastanawiać.
- Mam już nawet
pomysł. - Powiedział Eddie. Nie zdając sobie
z niczego sprawy, ta oto dwójka była obserwowana przez
Rufusa Zeno, który miał zaraz się udać na spotkanie z
byłymi współpracownikami. Wszystkim zależało bowiem na
tym samym. Druga Wybrana i krzyż Ankh. Jednak Stowarzyszenie nie
wiedziało o jednym. Patricia Williamson nie była tylko Wybraną.
Była także Obdarzoną. A z tym wiąże się odpowiedzialność i
wybranie pomiędzy dobrem i złem. Jednak większości zależało na
tej gorszej stronie.
I to by było dziś na tyle. Sorki, że tak późno dodaję, ale jeszcze mam internet, który mi od dwóch dni prawie nie działa. Jest co prawda jeszcze Wi-fi na telefonie, ale tam gorzej się ''pracuje''
Umieram. Wiecie o co mi pewnie chodzi. O film TdA. Z tego co słyszałam i widziałam fragmenty ( bo ja jeszcze nie oglądałam całego filmu ) powstały te nowe pary. Durne Mabian i Jeroy. Jednak Jara i Peddie przetrwają wszystko.
Zabiję Waldzia. Jutro wsiadam w samolot i lecę wytłuc scenarzystów i stylistów. Ktoś jedzie ze mną? Jednak mimo wszystko to już koniec TdA. Będzie brakowało, choćby tego marudzenia, że zniszczyli kolejny odcinek. Echh... Moje życie nie ma sensu. Idę skoczyć z dywanu co ja mówię, nie mam w domu dywanu, o to idę skoczyć z krawężnika.
Zauważyłam, że coraz mniej osób komentuje moje rozdziały ( w sumie się nie dziwię, sama bym sobie raczej nie skomentowała ), ale prosiłabym żeby komentować, to dla mnie naprawdę dużo znaczy. Jeszcze to, że mam 22 obserwatorów i prawie 15 tys. wyświetleń.
Nowy rozdział pojawi się jak go napiszę i za 17-18 komentarzy.
Bye
Stevie ;3
I to by było dziś na tyle. Sorki, że tak późno dodaję, ale jeszcze mam internet, który mi od dwóch dni prawie nie działa. Jest co prawda jeszcze Wi-fi na telefonie, ale tam gorzej się ''pracuje''
Umieram. Wiecie o co mi pewnie chodzi. O film TdA. Z tego co słyszałam i widziałam fragmenty ( bo ja jeszcze nie oglądałam całego filmu ) powstały te nowe pary. Durne Mabian i Jeroy. Jednak Jara i Peddie przetrwają wszystko.
Zabiję Waldzia. Jutro wsiadam w samolot i lecę wytłuc scenarzystów i stylistów. Ktoś jedzie ze mną? Jednak mimo wszystko to już koniec TdA. Będzie brakowało, choćby tego marudzenia, że zniszczyli kolejny odcinek. Echh... Moje życie nie ma sensu. Idę skoczyć z dywanu co ja mówię, nie mam w domu dywanu, o to idę skoczyć z krawężnika.
Zauważyłam, że coraz mniej osób komentuje moje rozdziały ( w sumie się nie dziwię, sama bym sobie raczej nie skomentowała ), ale prosiłabym żeby komentować, to dla mnie naprawdę dużo znaczy. Jeszcze to, że mam 22 obserwatorów i prawie 15 tys. wyświetleń.
Nowy rozdział pojawi się jak go napiszę i za 17-18 komentarzy.
Bye
Stevie ;3
Super!!!! Ja też już nie mam po co żyć powiem szczerze. Moje rozdziały są beznadziejne i jeszcze TDA się skończyło!! Ugh! Dołączam się. Skoczymy z krawężnika razem :) CZekam na następny rozdział!! :D
OdpowiedzUsuńBOSKIE,CUDOWNE,WSPANIAŁE I................ZNIEWALAJĄCE.Jesteś świetna chce jak najszybciej kolejny:)
OdpowiedzUsuńświetny, kocham to <33 dodaj szybko next :D
OdpowiedzUsuńEj no! Jak ty możesz pisać lepiej ode mnie ,co ?
OdpowiedzUsuńGenialne, cudne i te inne :) Czekam na kolejnyy :3
Świetny! Czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zwykle zresztą. Cóż, co mam więcej napisać? Błędów żadnych nie widziałam. Mam tylko nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Czekam na kolejny ; )
OdpowiedzUsuńSuuper!
OdpowiedzUsuńJa mogę lecieć wytłuc scenarzystom i stylistom,chociażby za powstanie Mabian i Jeroy oraz za Patricie w loczkach i Eddie'go z ulizanymi włosami...Też będę tęsknić za TdA...
Czekam na następny rozdział i mam nadzieję że szybko dodasz!
Suuperr *.*
OdpowiedzUsuńCudowne <3 Nic dodać nic ująć, kocham twoje opowiadania ! Cudnie piszesz!
OdpowiedzUsuńale superowe
OdpowiedzUsuńpatrcia milier że co proszę twoje rozdziały są super i boskie a po drugie pary hoa są straszne cieszę się że peddie jest i nadal będzie stvie ten rozdział jest boski
OdpowiedzUsuńPisz *.*
OdpowiedzUsuńjakby co lecę z Tobą ;D *w*
Świetne xD
OdpowiedzUsuńspoko rozdzial szkoda ze tak pozno dodalas ale super *,*
OdpowiedzUsuń*___* Super
OdpowiedzUsuńJa wierna tobie lecę z tobą wytłuc Waldzia. No to kiedy lecisz ??:D
OdpowiedzUsuńRozdział gites ale myślałam że w kozie gdy Jenkins wyszła wyjdzie przez okno i pujdzie do rufusa a Eddie za nią i sprawa się rypnie :P/zło
Ale ekstra błagam daj szybko następny bo nie chce znowu tyle czekać bo KOCHAM twoje opowiadania :*
OdpowiedzUsuńJesteś genialna!! Cudownie piszesz dlatego SZYBKO DAWAJ NEXT!!
OdpowiedzUsuńŁoo.. genialne. <3 Świetny moment z Jarą. ;3 Jak napiszesz jakiś jeszcze , to ja się wcale nie obraże. xd
OdpowiedzUsuńWeź , nigdy nie mów że źle piszesz, niektórzy (czytaj: ja) wprost marzą , żeby pisać tak jak ty. ;3 Czekam na nastepny. <3
Waldziu , czekaj. Polska nadciąga! xd
Super scenariiusz!!!!!!! Napisz szybko nowy!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTy też umarłaś? Czekaj, zaraz Cię znajdę. Skoro już trafiłyśmy do tego innego świata...
OdpowiedzUsuńOj Stevie, Stevie, jak ja bym chciała pisać tak jak ty... Wszystko co stworzysz jest takie lekkie, zabawne... cudne. Zazdrocha :C
No cóż, trzeba iść przed siebie, cieszyć się życiem, łapać motylki, trolololo.
Co ja gadam, ryczę od około tygodnia. waldzio (ta menda nie zasługują na dużą literę) rozłupał mi serce na pół.
Przez ten 3 sezon, mam zryty mózg.
Przynajmniej u Ciebie, wszystko jest super... Pocieszasz mnie, droga Stevie. Twoje opowiadania są magiczne, dają nadzieję... Na której nie raz, się już zawiodłam, ale zawsze coś.
Dziękuję, że piszesz <3 Baardzo.
Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńcuuuuuudownyyy *.*
OdpowiedzUsuńkiedy next ????
OdpowiedzUsuńRozdział super ale kiedy następny? Nie mogę sie doczekać :-P sory ze to napisze ale ja tam lubie Jeroy (ale Peddie lepsze) :-)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro. Przynajmniej postaram się go dodać jutro, może być opublikowany wieczorem.
UsuńNie jestem urażona czy coś za to, że napisałaś, że lubisz Jeroy. Każdy ma prawo do własnego zdania na ten temat. Na pewno nie masz za co przepraszać. Ja nie miałabym nic przeciwko nim, jakby ich miłość zaczęła się wcześniej, od np. przyjaźni. Tak żeby to jakoś wyglądało ( i trwało dłużej, jak te uganianie się Jerome'a za Marą przez 2 sezony ).Byłam i jestem zwolenniczką Jary, ale każdy ma swoje zdanie, swoją opinię i swoje upodobania. ;)
Pozdrawiam ;3
ŚWIETNE !!! <3
OdpowiedzUsuńkiedy następny ???
powiem tak świetnie piszesz masz dar kobieto i nie zmarnuj tegooo ! :D
jesteś wielkaaa :* :)