niedziela, 29 września 2013
Rozdział 30
31 października
Z perspektywy Patricii
Wczoraj wyszło na to, że nie poszliśmy do kina. Ambs za długo się zbierała i Trudy nie chciała nas puścić. Razem z Eddie'm wściekliśmy się na nią. Biedna się rozpłakała. Jak tak teraz o tym myślę, to robi mi się szkoda blondynki. Jedyny plus jest taki, że idziemy dziś do tego kina. A co dziś jest? Halloween! Najlepsze święto w ciągu roku. Można się przebrać za jakiegoś potwora, jakiegoś bohatera filmowego i udawać kogoś kim się nie jest. Mamy już z Eddie'm nawet listę gdzie dziś wieczorem idziemy. Z okazji tego, że jest Halloween Victor pozwolił nam za namową Trudy włóczyć się po miasteczku całą noc. W końcu jutro i tak jest niedziela. Więc to będzie mocna noc! Razem z Alfie'm i Amber idziemy o 20 do kina. Już widzę te piski Amber. Ja z nią już psychicznie chyba nie wytrzymam. Nie to, że jej nie lubię, jest spoko, ale czasami bywa męcząca. Właśnie teraz stoi przed lustrem i przygląda się sobie w stroju księżniczki. Hehee... Co za widok. Księżniczka Amber Millington. Alfie wpadł też całkiem niedawno przebrany za kosmitę. Wyobrażacie to sobie? Chłopak bojący się obcych przebiera się za nich żeby ''wpasować się'' w razie inwazji. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Otwórz. - Rzuciła Amber. Nawet nie odrywając spojrzenia od swojego odbicia.
- Już idę. - Podeszłam do drzwi. Przede mną stała Mara.
- Macie pożyczyć brokat?
- Tak. Amber ma. A za co się Maro przebierasz? - Zapytałam koleżanki.
- Za wróżkę.
- Ty za wróżkę? - Zdziwiłam się. Mara i wróżka. Ciekawe. Raczej myślałabym, że przebierze się za coś bardziej normalnego.
- Tak. A co? Jest Halloween więc, można zaszaleć. - Dziewczyna uśmiechnęła się.
- A Jerome za co? - Zapytałam zaciekawiona przebraniem kolegi.
- Dżeruś się nie przebiera. Stwierdził, że jest taki ładny, że się chyba przebierze za siebie. Dodał, że każdy mu zazdrości tych jego włosków i że będzie kiedyś sławny.
- Poważnie? - Zapytałyśmy razem z Millington
- Tak. No cóż, ma on to 'coś' w sobie. - Powiedziała Jaffray, wzięła brokat i wyszła z naszego pokoju.
Była 13.00 i każdy mieszkaniec domu Anubisa przyszedł do kuchni na obiad. Większość uczniów była już przebrana. Amber jak już wiadomo za księżniczkę, Alfie za kosmitę, Mara za wróżkę, a Jerome za siebie. Jeszcze tylko Nina, Fabian, Eddie i Patricia, Joy i Dylan nie byli w przebraniach. Wszyscy siedzieli przy stole i omawiali swoje plany na wieczór.
- Ja z Alfie'm idziemy do kina, a później będziemy chodzić po domach i zbierać cukierki. - Uśmiechnęła się blondynka i pokazała wszystkim swoją dynie do której będzie zbierała słodycze.
- Nie jesteście już trochę za starzy na zbieranie cukierków? - Zapytała Williamson.
- Nie. Wiek nie gra roli. - Odpowiedziała dumnie Amber.
- Ja myślę, że to dobry pomysł i chętnie z wami pójdę. - Odpowiedział Dylan. - Joy co ty na to? Przyłączysz się?
- Z wielką chęcią. -Mercer spojrzała na Fabiana z nadzieją, że będzie zazdrosny, jednak ten nawet nie zauważył obecności brunetki. - A ty Patt co planujesz? - Zwróciła się dziewczyna do przyjaciółki.
- Razem z Eddie'm idziemy na horror. Powłóczymy się trochę po mieście, a później idziemy na cmentarz. Podobno odbywa się tam jakaś impreza.
- Dokładnie. W końcu mam okazję cię Gaduło porządnie nastraszyć. O! Wiem gdzie jeszcze pójdziemy. - Dodał zadowolony Miller. Cieszył się, że może spędzić czas z dziewczyną. Nawet przyszło mu do głowy, że może to być randka, ale wiedział, że póki co to się nie stanie.
- Gdzie? - Odparła znudzona Trixie.
- Do domu strachu. Będzie zajebiście! Mogę ci zapewnić, że będziesz dziś przerażona.
- Nie musisz mnie o tym zapewniać. Już jestem przerażona, gdy tylko widzę twoją twarz. Z każdym dniem jest coraz gorsza.
- Ejjj. To zabolało. Ja jestem piękny. - Chłopak udawał urażonego słowami koleżanki.
- Chciało by się. - Odparła brunetka uśmiechając się do Eddie'go.
- Ej ludzie. Czyli wy dwoje razem ten teges? - Zapytała z nadzieją Amber.
- NIE! - Patricia i Eddie zaczęli zaprzeczać. Jednak wszyscy tylko kręcili głową z politowaniem udając że wierzą w słowa przyjaciół.
Wieczór
Do kina wybrali się się ogólnie wszyscy. Uczniowie zdecydowali się pójść na nowy horror puszczany w kinie. Wyglądało to tak jakby wszyscy poszli na wspólną randkę. Sala w kinie była przystrojona halloween'owo. Wszędzie wisiały pajęczyny, gdzie nie gdzie z kątów wystawały jakieś kończyny, były mumie, potwory, sztuczna krew itp. W czasie seansu ludzie byli przerażeni. Film był naprawdę straszny. Specjalnie taki wybrał Eddie. Amber siedziała na kolanach Alfie'go, przestraszona i pochlipująca co jakiś czas. Za to Lewis siedział na kolanach Jeroma tak samo przerażony jak jego dziewczyna.
- Dość! - Zawołał Clarke. - Złaźcie ze mnie! Teraz! - Dodał i zepchnął parę ze swoich kolan. Ciemnoskóry z niechęcią usiadł z powrotem na swoim fotelu a na nim blondynka. Dżeruś mógł teraz w spokoju być obściskiwanym przez Marę, która również się bała. Jednak mimo to para była zadowolona z tej randki. Niedaleko nich siedział Fabian z Niną, którzy trzymali się za rękę i z uwagą oglądali horror. Dwa rzędy wyżej siedzieli Dylan z Joy, która z niesmakiem patrzyła na Fabinę oraz Patt z Millerem. Parker bardzo przeżywał horror, ostrzegł co chwilę głównych bohaterów, ogólnie rzecz biorąc nie zwracał uwagi na to, że przyszedł tu z Joy. Za to Mercer oderwała się od gapienia na bujne włosy Fabiana i zaczęła rzucać z Trixie popcornem ludzi. Obie były znudzone filmem. Jedyną ich atrakcją było denerwowanie przez nich osób oglądających film, którzy darli się później po nich. W przerwach między wkurzaniem mieszkańców Liverpoolu, Williamson oglądała film. W niektórych momentach była... jakby to ująć zaskoczona? Nie no, może troszkę przestraszona, ale nie dawała tego po sobie poznać. Nie chciała by Eddie miał satysfakcję. Niestety był jeden taki moment, że dziewczyna aż chwyciła blondyna za ramię. W tym momencie Miller był bardzo zadowolony, ale również był zły, że tylko raz jego przyjaciółka się przestraszyła. On sam oglądał z zaciekawieniem ten horror i momentami on sam się bał, ale nie rozumiał jakim cudem dziewczyna się nie boi. Przecież laski zawsze boją się strasznych filmów. Jednak Gaduła jest inna. - Pomyślał blondyn. - Ona jest wyjątkowa. Spojrzał ukradkiem na brunetkę, która wymieniała dość głośno swoje uwagi z Joy. Wreszcie nadszedł koniec filmu. Wszyscy zadowoleni wyszli przed budynek.
- To co teraz robimy? - Zapytała Mara.
- My idziemy zbierać słodycze. Narka. - Powiedziała Amber i pociągła Alfie'go za rękę i ruszyli w kierunku domów razem z Parkerem i Mercer.
- My idziemy do strasznego domu - Odpowiedział Miller. Razem z buntowniczką zaczęli oddalać się od przyjaciół.
- My nic nie zaplanowaliśmy i wracamy do akademika. - Stwierdziła Nina i razem z Fabianem ruszyli w kierunku domu Anubisa. Przed kinem zostali tylko Mara i Jerome.
- No to wychodzi na to, że zostaliśmy sami. - Powiedział zadowolony Clarke.
- No chyba tak. Idziemy się przejść? - Zapytała się jego dziewczyna.
- Ok. Jest tu taki ładny park. - Zgodził się blondyn. Poprawił swoją boską, idealną czuprynę, objął Jaffray ramieniem i ruszyli w stronę parku.
Para doszła już do parku. Ten otoczony był wysokimi drzewami, krzakami, więdnącymi już kwiatami. Jak wszystko tego dnia było przystrojone halloween'owo. Z gałęzi zwisały pajęczyny, pająki, nietoperze, na ziemi leżało pełno wydrążonych dyń, Gdzie nie gdzie powieszone były także duchu czy jakieś inne potwory. Ogólnie całość dawała mroczny efekt. Do tego było już ciemno, a to miejsce było oświetlone lampami, które stwarzały magiczną atmosferę. Z powodu, że była już jesień i liście zmieniały kolor wszystko było pomarańczowe, żółte, brązowe i czerwone. Jaffray bardzo podobał się taki widok. W tym momencie była szczęśliwa. Niczego więcej od życia nie potrzebowała. Chciała by tak było cały czas. Chciała spędzić życie obok tego chłopaka, który obejmował ją i wydawał się bardzo pogrążony we swoich myślach.
- O czym myślisz? - Wyrwała z zadumy Clarka, Mara
- O niczym. - Powiedział Jerome rozglądając się wokół
- Wiesz co ci powiem? - Zagadnęła chłopaka.
- Co kochanie?
- Że jest idealnie. Chyba lepszego wieczora nie mogłam sobie wyobrazić. Spójrz tylko. Ja, ty, piękna okolica. Idealna randka.
- Masz rację jest idealnie. Ale tylko dlatego, że ty tu jesteś.
- Przestań, bo się zarumienię. - Powiedziała szczęśliwa Jaffray, mimo to już miała zaczerwienione policzki.
- Taka jest prawda. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Dzięki tobie odnalazłem ojca, otworzyłem się na świat, stałem się lepszym człowiekiem. - Odparł dumny i zarazem wdzięczny losowi, że trafił na taką wspaniałą osobę jaką była Mara.
- Ale tylko dzięki twoim staraniom jesteśmy parą. Gdyby nie ty nadal byłabym z tym przygłupem Mickiem.
- Dziecko neo kangurów. - Burknął pod nosem blondyn. Na co Mara zaśmiała się. Dalej szli w ciszy. Byłoby na prawdę idealnie, gdyby nie fakt, że Jeromowi wydawało się, że ktoś go śledzi. I obserwuje każdy jego ruch. Para doszła do jednej z ławeczek. Obydwoje usiedli tam, nadal się obejmując.
- Zobacz. Tam jest stoisko z gorącą czekoladą. Miałabyś ochotę? - Zapytał Dżeruś.
- Tak. Jeśli nie będzie to kłopot. - Odparła dziewczyna rozcierając zaczerwinione ręce, które trochę jej zmarzły.
- Dla ciebie wszystko. Poczekaj. Za chwilę wrócę. - Powiedział blondyn i ruszył w kierunku stoiska. Chwilę poczekał w kolejce, ale w końcu nadeszła jego kolej i zamówił dwa ciepłe napoje. Tak się złożyło, że z tego miejsce, gdzie znajdował się budka nie było widać ławeczki na której siedziała Jaffray. Uczucie, że ktoś chłopaka obserwuje nadal mu towarzyszyło. Zaczął się martwić, że może coś Marze się stać. Gdy chłopak dostał napoje, zapłacił i zaczął iść powoli by nie rozlać, do swojej dziewczyny. Jednak po drodze zaczepiła go postać w czerwonej pelerynie i w masce.
- Złaź mi z drogi. - Warknął Clarke. Jednak osoba nie przesunęła się. - Chcesz czegoś?
- Nie mów, że mnie nie pamiętasz? - Odezwał się człowiek.
- No nie pamiętam.
- Masz problem teraz. Jakbyś mnie pamiętał, to wiedziałbyś kim jestem. - Zaśmiał się męski głos.
- A co jesteś męską podróbą Red Coat z Pretty Little Liars. Nie stać cię było na lepszą perukę? - Zadrwił Jerome.
- Śmiej się śmiej. Ale chyba nie chcesz, żeby coś stało się twojej Marusi, co? - Chłopak zadrżał.
- Trzymaj się z dala od niej. - Starał się panować nad głosem.
- Nawet nie wiesz jaka ona jest mi potrzebna. - Powiedziała postać.
- Mam to gdzieś. - Chłopak zaczął się martwić. Właśnie w tej chwili Jaffray siedziała SAMA na ławeczce.
- Ale nie tylko mi. Więcej osób się nią zacznie interesować. Ma wielką moc. - Kontynuowała swoją wypowiedź podróba Red Coat
- Jaką?
- Nie twój biznes. Więc ciesz się swoją Marusią za nim będzie za późno. Mam ją na oku. - Powiedziała postać i odeszła w nieznanym Jeromowi kierunku. Ten oprzytomniawszy zaczął szybko iść w kierunku gdzie zostawił Marę. Z każdym krokiem serce waliło mu jeszcze bardziej. Gdy wyszedł zza zakrętu odetchnął z ulgą, a jego oczy zaczęły się lekko pocić. Mimo to powstrzymywał łzy. Mara siedziała zniecierpliwiona, ale cała i bezpieczna.
- Długo byłeś po tą czekoladę. - Ochrzaniła Clarka. I wzięła od niego kubeczek.
- Przepraszam, ale była kolejka. - Chłopak postanowił nic nie mówić Marze o tym spotkaniu.
- Już myślałam, że mnie zostawiłeś.
- Ciebie nigdy. Pamiętaj, że nigdy cię nie opuszczę, choćby nie wiem co. - Uspokoił dziewczynę i jednocześnie siebie Jerome, po czym pocałował Jaffray.
W tym samym czasie Eddie i Patt weszli do Domu Strachu. Już wejście wydawało się być przerażające. Wszędzie były jakieś zombie, wampiry, mumie.
- Pójdę kupić bilety. - Powiedział Eddie i poszedł do kasy. Patricia została sama. Widziała, że kolejka była dość długa. No, ale cóż blondyn bardzo chciał tam wejść. Dziewczyna nie mając co robić zaczęła przyglądać się przechodzącym w około ludziom. Większość dziewczyn w wieku Williamson było przebranych za Belle Swan ze Zmierzchu. Patricia patrzyła ze wstrętem na te przebrania. Nie lubiła tego filmu. Sądziła, że jest bezsensu. Jednak każdy ma swoje zdanie i przez to wydawało jej się, że jest chyba najnormalniejszą dziewczyną w tym mieście. Do tego wszystkiego brunetka miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Rozejrzała się. Nikogo podejrzanego na widoku nie było. To wszystko było jakieś dziwne. Poczuła dotyk na ramienu. Podskoczyła i szybko odwróciła się. Przed nią stał uśmiechający się od ucha do ucha Eddie.
- Oj. Widzę Patuś, że nawet jeszcze nie weszliśmy, a ty już się boisz. Nie bój się będę z tobą. W razie czego obronię cię.
- Nie boję się. Po prostu zamyśliłam się. A co do tego, że mnie obronisz. Jakoś tego nie widzę. To prędzej ja ciebie będę musiała obronić.
- Hahaha... Bardzo śmieszne. - Powiedział sakrastycznie Miller. - Wchodźmy już. - Dodał. Chłopak wziął za rękę Williamson i razem ruszyli we stronę głównego wejścia.
- To jak będziemy się cisnąć ze wszystkimi w każdym pokoju? - Zapytała brunetka.
- Nie mów, że nigdy nie byłaś z nawiedzonym domu. - Powiedział śmiejąc się Eddie
- Nie byłam. - Odparła obojętnie Patricia. - Jakoś tam mnie nie ciągnęło.
- Uuuu... To w sumie lepiej. Bo nie wiesz czego się spodziewać. - Uśmiechnął się Eddie. - Cały dom jest do naszej dyspozycji. Tylko musimy poczekać aż osoby będące w środku wyjdą. Tak nie ma tłoku. I jest
straszniej.
- Taa... Na pewno. - Stwierdziła Patt.
- Chodź nasza kolej. - Powiedział Miller i pociągnął przyjaciółkę do środka. Środek budynku wyglądał jak wzięty z horroru. Popisane krwią ściany, pajęczyny. Straszne dodatki. Do tego nie obyło się bez efektów specjalnych, jak mgła, wyskakujące potwory czy inne takie bzdety. Patricia nawet parę razy krzyknęła, ale tylko z zaskoczenia, nie ze strachu. Oczywiście Eddie wiedział lepiej i upierał się przy swoim, że dziewczyna się boi.
- Wcale się nie boję. - Powiedział zdenerwowana dziewczyna i puściła rękę blondyna.
- Jasne, jasne. A puściłaś mnie teraz, ponieważ ręka ci się ze strachu trzęsie. - Eddie dalej upierał się.
- Chciałbyś. To gdzie teraz?
-Strych, a później pokój zamordowanego dziecka czy jakoś tak to się nazywa.
- Ktoś psychiczny to stworzył. - Stwierdziła szorstko Patt.
- Po prostu się boisz.
- Nie... Echh... Zostawmy ten temat.
- Podobno kiedyś był tu szpital psychiatryczny. - Powiedział szeptem chłopak.
- Sam powinieneś się w takim szpitalu znaleźć. - Odpowiedziała wrednie dziewczyna. Cały czas czuła się obserwowana. To jest nienormalne. Przecież nie powinnam się tak czuć. Nic nie się nie stanie. Przecież mam ze sobą Eddie'go. - Myślała buntowniczka
- A ty razem ze mną, ponieważ dzięki mnie masz zrytą psychikę. - Powiedział zadowolony z życia Miller.
- Hahah... Ja jestem w przeciwieństwie do ciebie normalna. - Stwierdziła Williamson. Właśnie przechodzili do tego pokoju przez ciasny korytarz, gdzie trzeba było iść pojedynczo. Pierwszy poszedł Eddie, a zaraz za nim Patricia. Szła dwa, góra trzy kroki za chłopakiem i ogólnie nic nie powinno się stać. A jednak. Dziewczyna poczuła jak ktoś zasłania dłonią jej usta i pociąga za sobą w tył, po czym wchodzi z nią do jakiegoś tajnego pokoju. Gdy przez przypadek mężczyzna puszcza rękę od twarzy brunetki. Ta zaczęła krzyczeć. Jak najgłośniej potrafiła.
Była godzina 22.30 kiedy Amber, Alfie, Dylan i Joy byli w połowie swojej wyprawy po cukierki. Amber odpadały już nogi, ale twardo dalej szła przed siebie. Wiedziała, że Lewis nie da jej ani jednego. Więc musiała je sama zdobyć. Alfie wyjątkowo nie zjadł tego wieczora ani jednego cukierka. Postanowił, że gdy więcej zbierze to będzie miał na później. Dylan zachowywał się jak dziecko i szczęśliwy latał od domu do domu by zebrać słodkości. A Joy zaczynała już się nudzić. Chodziła razem z przyjaciółmi, jednak wolała już dać sobie spokój. Po mimo wieku uczniów domu Anubisa ludzie dawali im słodycze. W sumie kto nie mógł by nie dać czegoś słodkiego uśmiechniętej blondynce przebranej za księżniczkę? Chyba tylko człowiek który nie ma serca. Lub Patricia ewentualnie Eddie. No, ale pomijając to. Czwórka przyjaciół miała już całkiem sporo zapasów.
- Najlepsze Halloween w życiu! - Krzyknęła Millington, a raczej księżniczka Millington.
- Potwiełdzam - Powiedział Alfie przeżuwając mordoklejkę.
- Też się dołączam. - Dodał Dylan, odpakowujący lizaka.
- Może być. - Westchnęła teatralnie Mercer.
- Ochh Joy rozchmurz się. Jest świetnie. - Parker był cały rozpromieniony.
- Mówiłem, żeby jej nie brać. Psuje tylko zabawę. Ale nikt mnie nie słuchał. - Powiedział Alfie i obrzucił dziewczynę groźnym spojrzeniem, a ta na to wstała z ławki i zaczęła iść w kierunku akademika.
- Dowaliłeś. - Powiedział Dylan i zaczął iść za blondynką. - Ale nie powiem zasłużyła sobie. Nie umie się bawić. - Dodał na odchodne.
- Lubię tego Dylana jest spoko. - Powiedziała Amber.
- Wiem. Potrafi się wygłupiać. - Uśmiechnął się Lewis
- Czyżbyś zdradzał Jeroma? - Zapytała udając oburzenie Amber
- Nie no co ty. Po prostu jest fajny. - Alfie nie umiał sobie przyswoić myśli, że mógłby robić z kimś innym kawały niż z Jeromem. Otrzepał się. To głupie - Pomyślał i wsadził sobie do buzi kolejnego mordoklejka.
- Nawet wiem z kim by tu go wyswatać. - Pisnęła Amber.
- Z kim?
- Znasz z naszej szkoły taką Lydie Hudson? Taką lalusię, która myśli, że jest wspaniała?
- Niee... - Odparł Lewis, zastanawiając się.
- No trudno, jeśli jest trochę podobna do mnie, to na pewno on jej się spodoba. Tylko trzeba go jakoś od Joy odczepić i go z nią zapoznać. - Powiedziała Millington i zaczęła obmyślać plan.
Niedaleko nich szybkim krokiem szła Mercer zła, że Alfie tak ją upokorzył i to jeszcze przy Dylanie. Usłyszała wołanie.
- Joy! Poczekaj! - O wilku mowa. Dziewczyna nie zatrzymała się jednak zaczepiła ją jakaś postać i odciągnęła na bok.
- Zostaw mnie. - Syknęła dziewczyna. Postać w masce i czarnej bluzie zakrywającej głowę zdawał się jakby nie słyszeć słów nastolatki.
- Jesteś mi potrzebna. Jest jeszcze jedna. Znajdź ją. Jesteście ważne.... - Postać chciała jeszcze coś dodać, ale pojawił się Parker i osoba w czarnej bluzie musiała uciec.
- Nic ci nie jest? - Zapytał z troską brunet.
- Nie. - Odparła przestraszona dziewczyna.
- Kto to był? - Zapytał zdezorientowany.
- Nie mam pojęcia. - Powiedziała i przytuliła się do chłopaka. - Boję się. - Szepnęła prawie niesłyszalnie.
- Spokojnie. Nic ci nie będzie. - Odpowiedział również szeptem chłopak.
- Odprowadzisz mnie do domu Anubisa? - Zapytała Joy uspokajając się trochę.
- Tak. Nie masz się o co martwić. - Powiedział Dylan i zaczął iść z brunetką w stronę akademika. Po drodze dziewczyna wytłumaczyła mu co chciała od niej postać. Razem zaczęli się zastanawiać o co mogło chodzić. Joy wiedziała, że nie powinna tego mówić Parkerowi, ale musiała czuła to. Czuła się przy nim bezpieczna, ale nadal chciała tylko dzięki niemu wzbudzić zazdrość u Fabiana. Za to chłopak zaczynał czuć sympatię do Mercer. Od dawna nie był zakochany. Był raz kiedyś dawno, dawno temu. Niestety dziewczyna w której się zakochał nigdy nie zwróciła na niego zbytniej uwagi. To go zraniło. I nie chciał zostać znowu zraniony. Ale zaczynał coś czuć do Joy. Temu nie dało się zaprzeczyć.
Eddie przeszedł do następnego punktu zwiedzania nawiedzonego domu, gdy zorientował się, że nie ma z nim Gaduły. Po chwili usłyszał krzyk. To był krzyk jego Pati. Zaczął biec w stronę z której wydobył się ten krzyk. Dotarł do miejsca gdzie jeszcze byli razem i nasłuchiwał. Usłyszał trzaskające się coś. Dochodziło to jakby zza ściany. Zaczął macać ścianę i szukał jakiegoś przycisku, czegoś co otworzyło by przejście. Nie mógł pozwolić by jego buntowniczce coś się stało. Wreszcie znalazł, ściana otworzyła się a on zobaczył korytarz. Szybko do niego wszedł i zaczął iść do miejsca z którego dochodziły odgłosy. Wreszcie wszedł do okrągłego pomieszczenia. Jego oczom ukazał się mężczyzna w czarnej bluzie w masce, który gdy tylko go zauważył wybiegł drugim przejściem. Miller rzucił się za nim biegiem z nadzieją, że jeszcze go dorwie. Niestety mężczyzna uciekł. Eddie szybko wrócił do pokoju, zobaczył Patt opierającą się o ścianę, bladą i trzymającą się za policzek z którego leciała krew. Chłopak podszedł do niej.
- Już wszystko dobrze. - Powiedział i kucnął przy niej.
- Nie. Nie jest dobrze. To się nie skończy. Przez to, że jestem tą cholerną Wybraną. - Powiedziała płaczliwym głosem Williamson. Jednak dziewczyna nie płakała, nawet nie miała szklanych oczu. Nie, ona była przestraszona. Ale nie miała zamiaru płakać.
- Cii... Będzie dobrze, obiecuję. - Obiecał Miller.
- Cieszę się, że mnie znalazłeś. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Szepnęła przestraszona Patricia i przytuliła się do Eddie'go.
- Zawsze będę przy tobie Gaduło. - Odpowiedział blondyn i pocałował w czoło przyjaciółkę. - Chodźmy już do domu. Chyba starczy na dziś wrażeń. - Dodał i pomógł wstać buntowniczce. Ta zgodziła się i razem wyszli. Szybko przeszli przez cały nawiedzony dom i Eddie obejmując ramieniem Patt ruszyli do kierunku domu Anubisa.
Oto przed wami rozdział 30. Jak wrażenia? Miał wyjść straszniejszy, chyba nie wyszedł, no ale cóż, to moje pierwsze opowiadanie związane z Halloween. Mam nadzieję, że się podobał.
To chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam. Ufff... A napisałam go całego dziś. Szłam na żywioł. Najpierw stwierdziłam, że spróbuję napisać Halloween'owy rozdział a jak nie wyjdzie to napiszę normalny, ale nie wyszedł najgorszy moim zdaniem, nie wiem jak waszym no i postanowiłam go opublikować. A co! ;3
Ogólnie rozdział miał być wcześniej, no ale moje lenistwo. Więc wiecie.^^ Nigdy mi się nic nie chce. Ale ważne, że jest.
Założyłam sobie aska. Więc jakby ktoś chciał się mnie o coś spytać to proszę oto on : http://ask.fm/Haunteeed pytajcie o co chcecie. Postaram się odpowiedzieć na wszystko. Niestety Twittera nie mam. I póki co nie mam zamiaru zakładać. Więc ask powinien starczyć.
Dziś było o Jarze, o Peddie, o Amfie, trochę o Dylanie i Joy. Nie jest źle. Trochę też wzięte jest z Pll no ale cóż jest się fanką xd
Piszcie jeśli macie jakieś pomysł, fabuła, jakaś para. Chętnie się z waszymi pomysłami zapoznam ;)
Bardzo dziękuję wam za ponad 36 tysięcy wyświetleń. KC was ♥ Dzięki wam doszłam już do 30 rozdziału. Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej. Hehe ~,^
Za komentarze pod ostatnim postem też dziękuję. Było ich dużo. Mam nadzieję, że pod tym, również będzie sporo. Więc rozdział pojawi się gdy będzie przynajmniej 20 komentarzy ;)
No to chyba tyle.
Do następnego
Bye Bye
Stevie ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najlepszy rozdział ever <3
OdpowiedzUsuńScenka Jary (tu Sapphire wydaję z siebie długie awwww)!
Co to za hultoj chce mi ich rozdzielić? Czyżby Dżoj grała na dwa fronty? Oo... TO WALDZIO! JA JUŻ DAM TEJ MENDZIE! MAM NÓŻ I AKWARIUM KAMAN BEJBE?!
Patt jest wyjątkowa, a ja to raczej typowa baba bo nadal boję się Buki z Muminków a na horrorach wysiada mi psychika jeszcze zanim zdążą się zacząć. Jestem nienormalna.
No piękne masz te piosenki <3 Nie za bardzo lubię SelGomez, ale ten utwór wyjątkowo mi się podoba.
Amber, Alfie i Jerome mnie mnie powalili xd
Lubię ten blog, bo opowiada o prawdziwym Anubisie, właściwym Peddie. Nigdy nie chciałam żeby zrobili z nich główną parę. Staliby się szary i przeciętni. Eddie najwięcej ucierpiał, ale Patt też się dostało. Stracili swoje kolory i przestałam ich lubić. Jarę też. Ale tylko ich nowe wydania, stare kocham całym sercem.
Jesteś niezwykłą pisarką <3
Twoja fanka ^ ^
świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnyy!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńŚwietny ^_^
OdpowiedzUsuńsuper widzę że nie możemy się doczekać perry litle liaris
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńBoski ^^ . Czekam na kolejny i ma pojawić się jeszcze dziś proszę ;*
OdpowiedzUsuńCUDOWNE!!!!!!!!!!!! ♥♥ Czekam na kolejny rozdzial ♥♥
OdpowiedzUsuńŚWIETNY
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Dodaj jeszcze dziś rozdział PROSZE
Gad.
:)
Super
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
SUPER
;)
Dodaj kolejny jeszcze dziś
OdpowiedzUsuńPPPPRRRROOOOSSSSZZZZEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dodaj coś o Peddie
:)
Nie wiem jakimi słowami wyrazić to , że ten rozdział bardzo mi się podoba, więc napiszę tak :
OdpowiedzUsuńbardzo mi się ten rozdział podoba
Niezbyt oryginalny ten mój komek ale trudno . Brak mi słów. Dodaj jak najszybciej nexta plisss !!!!!
/Rebecka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy 16 Odcinek Cz. 1 pt "Nie płacz."
OdpowiedzUsuńhttp://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/10/stracone-marzenia-odcinek-16-cz1-nie.html
Super!!!
OdpowiedzUsuńBraawo, braawo brawisimo olee oby tak dalej !
OdpowiedzUsuńsuper, nie moge się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńSuper dodaj szybko kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńSuper
Pisz szybko kolejny rozdział
:)
Proszę następny
OdpowiedzUsuńDaj Następny , daj , bo jeszcze chwilę i nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńCzemu jeszcze nie dodajesz? Już 2 tygodnie każesz czekać...!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://eiddep.blogspot.com/
Cudowne , kiedy następny rozdział ♥ ? Nie mogę się już doczekać :D
OdpowiedzUsuńCudowne , kiedy następny rozdział ♥ ? Nie mogę się już doczekać :D
OdpowiedzUsuń