czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 25

Rozdział 25


Jakoś zebrałam się i napisałam dla was rozdział. Nie jest on najlepszy więc nie dedykuję go nikomu, może następny. Zmotywowałam się jakoś do napisania czegokolwiek, więc trochę to zajęło, ale napisałam rozdział. Nie przedłużając, oto rozdział 25 :




Z perspektywy Patricii




Szłam i szłam i szłam i jeszcze raz szłam, aż doszłam. O matko, ja wcale nie umiem nic opowiadać. Współczuje osobą które kiedyś przeczytają te kartki. Jednak nadal będę prowadzić pamiętnik. Moje życie, jest bardzo zagmatwane, ale coś tam z tego co piszę da się zrozumieć. Wracając do mojej historii.
Wreszcie doszłam do zakrętu. Dotknęłam dłonią chropowatą ścianę. Jednak, gdy tylko przyłożyłam dłoń do ściany, zaraz ją odsunęłam z powrotem. Dłoń tą jak i tą drugą miałam całą poparzoną, przez te cholerne medaliony. Bolały mnie ręce i to bardzo. Mimo, że teraz medaliony miałam schowane w kieszeni, czułam ciepło przebijające przez materiał. Będę miała ładny ślad, nie ma co. - Pomyślałam. I nie zastanawiając się więcej skręciłam tak jak prowadził mnie korytarz. Przeszłam kawałek i moim oczom ukazała się ściana. Zwykła, stojąca ściana. Nic więcej. Stałam w jednym miejscu i jak głupia patrzyłam na tą ścianę.
- Przecież musi być jakieś przejście dalej. - Powiedziałam do siebie po cichu. Jednak postanowiłam tej czynności nie powtarzać. Mimo, że powiedziałam te słowa po cichu, rozniosły się one głośno echem po korytarzu. Nie wiem, czy nie wyolbrzymiłam sobie tego, ale tak to słyszałam. Postanowiłam nie stać tak dłużej i niepotrzebnie marnować czas, tylko ruszyłam się z miejsca i podeszłam bliżej ściany, by przekonać się czy nie ma tam jakiś znaków, tajemnego przejścia, czegokolwiek. Jednak ma się to szczęście! Na ścianie było wgniecenie przypominające trójkąt, może coś w stylu piramidy? Tylko gdzie trzeba tego szukać? Nagle przypomniało mi się, że Sibuna wykluczyła mnie z tego zadania. Ale i tak im pomogę. Muszę. W końcu to ja mam znaleźć ten krzyż.



W tym samym czasie Eddie przysłuchiwał się rozmowie dochodzącej z ukrytego gabinetu. Coraz bardziej zastanawiało go co się tam działo jak była tam Patt.
- Mówię ci Victorze, tu ktoś był!
- Masz kobieto jakieś dowody? - Zapytał wściekły właściciel domu Anubisa.
- No... nie. - Powiedziała zrezygnowana pani Jenkins.
- Weź te medaliony Victorze i zabierz nas stąd. - Odpowiedział dotąd milczący głos. Eddie skądś kojarzył ten głos, ale nie umiał sobie za nic przypomnieć skąd. Ciekawe co się dzieje z Gadułą, czyżby weszła do korytarzy? - Zastanawiał się Miller.
- Jakie medaliony? Tu nic nie ma.
- Tu na stole leży jeden, a gdzieś tam pod ścianą drugi. - Powiedziała nauczycielka.
- Ile razy wam trzeba powtarzać, że tu żadnych medalionów nie ma. - Odpowiedział groźnie.
- Jak to?
- Tak to.
- Czyli ktoś tu był. Wiedziałam, że słyszałam, jak tak półka z książkami się obraca. - Eddie ogólnie już teraz zgłupiał. Jak Patt udało się odzyskać medaliony, i przejść niepostrzeżenie? - Chłopak doznał olśnienia. - Chyba, że oni nie widzą! To by było dość sensowne zwłaszcza, że każdy ma swój przydzielony medalion. - Chłopak zaczął przeklinać na siebie, że jest takim idiotom. W tym samym czasie w gabinecie rozległa się dyskusja.
- Jak to ktoś tu był? Jak możecie o tym nie wiedzieć? - Zapytał rozwścieczony już Rodenmaar
- Przecież jesteśmy ślepi! - Krzyknęła Jenkins, po czym się opanowała. - Przez te głupie światło które za tym przejściem zaczęło świecić... Były złe medaliony.
- Jak to złe? - Victor w ogóle nic nie rozumiał.
- Były złe. Parzyły nas w dłonie. Tu chyba znaczyło, że są nie dla nas. - Powiedział brunet siedzący w fotelu.
- No chyba logiczne, że jak dzieje się coś co nie powinno się dziać to to raczej znaczy, że nie są dla was! - Warknął Victor, cały czas zastanawiał się jak można być takimi idiotami. W szczególności ten Winkler. To chyba te bachory są mądrzejsze od niego. - Victor zaczął żałować, że pozwolił aby Jason Winkler dołączył do Stowarzyszenia.
- No dobra, mniejsza z tym. Ważne jest, że ktoś tu był, ktoś wziął medaliony i uciekł. - Powiedziała Hannah, z nadzieją, że mężczyźni zaczną brać sprawę na poważnie i, że przejmą się tym.
- Nie ma się co zastanawiać. To te bachory je odzyskały. A gdzie była reszta medalionów? - Zapytał Victor, gdy tylko trochę ochłonął.
- Za tym obraz przedstawiającym Roberta. - Powiedziała Jenkins.
- Dobrze, sprawdzę czy jest tam reszta. - Odpowiedział woźny i podszedł do obrazu, ściągnął go i wsadził rękę w otwór. - Nie ma ich!!! - Krzyknął.
- Spokojnie odzyskamy je. - Powiedziała kobieta. - A teraz pomóż nam wyjść. Nie będziemy siedzieć tu, aż odzyskamy wzrok. - Dodała. Eddie podsłuchujący za przejściem jak oparzony odskoczył od ściany i ukrył się koło tajnego przejścia. Po chwili jego oczom ukazał się Victor wyprowadzający powoli dwójkę ludzi. Mężczyznę i kobietę. Kobietę poznał była to jego nauczycielka. Ale gdy spojrzał na tego mężczyznę, w tym momencie jakby go oświeciło. Przecież to jest... Pan Winkler... Były nauczyciel - Powiedział do siebie w myślach Miller. - Ale co on tu robi? - Dopiero po chwili skapnął się, że on też należy do Stowarzyszenia. Blondyn odczekał, aż cała trójka wyjdzie z piwnicy i gdy usłyszał zamykane za sobą drzwi podbiegł do ukrytego gabinetu i wpisując kod wbiegł do środka. Sprawdził jeszcze dla pewności czy aby na pewno nie ma tam medalionów i pewny, że wzięła je Patricia podbiegł do szafki na której stały książki i wziął do ręki tą która obracała ścianę. Po chwili znalazł się w korytarzu, który prowadził do kolejnej zagadki. Stał w miejscu i czekał, aż promień zacznie szukać u niego amuletów. Miał nadzieję, że ten jego plan z lusterkiem wypali. Z naprzeciwka zaczęło świecić światło, czym prędzej chłopak uniół lusterko, tam gdzie powinien znajdować się medalion. Oby się udało, oby się udało. - Powtarzał ciągle w myślach Miller. Ku jego zadowoleniu jego plan wypalił. Zdziwiony chłopak ruszył korytarzem, do ściany, gdzie jak podejrzewał była Patricia.
W tym samym czasie Williamson przyglądała się dokładnie ścianie i szukała jeszcze czegoś. Czegoś, co może byłoby jakąś wskazówką. Jednak na marne. Tylko było te wgłębienie w kształcie piramidy. Gdy dziewczyna już się poddała usłyszała kroki, idące w jej stronę. Zaniepokojona rozejrzała się by się gdzieś schować. Znalazła kawałek dalej wgłębienie w ścianie. Podbiegła tam, i ukryła się. Dobrze, że panuje tu półmrok. - Pomyślała i z zadowoleniem stwierdziła, że jeśli ta osoba nie będzie miała latarki, to może jej nie zauważy. Miała szczęście osoba która się do niej zbliżała nie miała latarki. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, niestety trochę za głośno. Nieznajomy zatrzymał się. Patricia nie widziała twarzy osoby, jednak domyśliła się, po jakimś charakterystycznym odgłosie stąpania, że jest to mężczyzna.
- Gaduło? - Powiedział chłopak, ledwo słyszalnie. Patt uśmiechnęła się do siebie i wyszła nieco zdziwiona.
- Eddie? Co ty tu robisz? - Zapytała chłopaka. Stał prawie trzy metry przed nią.
- Jak to co? Przyszedłem cię uratować. - Uśmiechnął się zadowolony z tego, że dziewczynie nic się nie stało. - Ochh... Ty mój bohaterze. - Odpowiedziała ironicznie, lecz mimo to w duchu cieszyła się, że przyszedł. Czyli, że członkowie Stowarzyszenie już wyszli.
- Nawet dla ciebie przerwałem grę w Lol'a. - Odpowiedział Miller dumnie.
- Przypomnij mi. My jesteśmy tylko przyjaciółmi? - Trixie uśmiechnęła się do chłopaka, ten odwzajemnił jej uśmiech. Dziewczyna bowiem wiedziała, że Eddie jest wręcz uzależniony od tej gry.
- Z tego co mi wiadomo to tak. Ale wiesz, wszystko może się zmienić. - Zrobił swoją 'minę podrywacza'
- Jasne. I co jeszcze? Od razu Peddie i .... - Brunetka przerwała swoje zdanie patrzą na coś za chłopakiem. W sumie na kogoś. Stała tam dziewczynka. Ta dziewczynka, która ostrzegła ją i Joy przed członkami Stowarzyszenia, którzy byli wtedy w tunelach. Mała odezwała się do Williamson.
- To jeszcze nie koniec. - Patricia chciała jej odpowiedzieć, lecz głos uwiązł jej w gardle.
- Co się stało? Patt?! - Zapytał Eddie i odwrócił się w kierunku w którym patrzyła dziewczyna. Jednak on nic nie widział. Nie widział dziecka.
- Ni... Nie... widzisz... j-jjeej? - Zapytała cicho, jąkając się.
- Kogo? - Chłopak był zupełnie zbity z tropu. Kogo ona niby tam widzi? - Pomyślał nie rozumiejąc w ogóle.
- Oni tu wrócą. Są zdolni do strasznych rzeczy. Musicie ich uprzedzić. - Powiedziało dziecko. Patt nie miała pojęcia jak się zachować. Eddie jej nie widział. Jakim cudem? Joy ją widziała. - Myślała gorączkowo brunetka. - Ona jest inna. Tak samo jak ty. Nie mówcie nikomu o mnie. - Dodał dziewczynka jakby czytając w myślach Patricii, po czym wypowiadając ostatnie słowo rozmyła się w powietrzu.
- Williamson! Co się dzieje? - Warknął rozzłoszczony swoją dezorientacją blondyn.
- Nic się nie dzieje. - Powiedziała Trixie otrząsając się.
- Kogo miałem widzieć?
- No.... pajęczynę! - Powiedziała brunetka. Postanowiła, że na razie nie powie nikomu o tej dziewczynce.
- Pajęczynę?
- No tak. Ja... strasznie boję się pająków. - Williamson mówiła cokolwiek wymyśliła w tej chwili
- Ty? Najtwardsza dziewczyna w szkole, boisz się pająków? - Eddie nie wierzył jej.
- Tak. Każdy się czegoś boi. Ale mniejsza z tym. Droga czysta? - Postanowiła zmienić temat.
- Yhhhyy... Victor i reszta już poszli. A tak przy okazji powiedz, że odzyskałaś medalion i resztę też ty wzięłaś. - Powiedział blondyn, gdy zaczęli iść w stronę wyjścia.
- Wzięłam je. Są w kieszeni. Muszę przyznać, że nieźle poraniły mi dłonie, i bok brzucha. - Powiedziała Patricia i zdając sobie dopiero sprawę, że ten bok brzucha daje jej się we znaki.
- Jak to?
- Tak to. Po prostu. Mimo, że są owinięte i znajdują się w kieszeni to potrafią poranić. - Resztę drogi szli w ciszy. Gdy doszli do wyjścia z korytarzy, chwilę posłuchali czy przypadkiem kogoś tam nie ma i wyszli. Do wyjścia z piwnicy również szli w ciszy, ale nie takiej krępującej. Obydwoje czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Dopiero, gdy wyszli z piwnicy i dziewczyna już zmierzała by wejść po schodach odezwał się Eddie.
- Nie zapomnij, że za chwilę widzimy się. - Brunetka spojrzała na niego nierozumiejącym wzrokiem. - Idziemy do kina. Zapomniałaś?
- Oczywiście, że nie. - Zaśmiała się nerwowo.
- Jasne. - Powiedział i odszedł do swojego pokoju. Williamson zrobiła to samo. Gdy tylko otworzyła drzwi do pokoju w jej ramiona rzuciła się Joy.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest. - Powiedziała ciągle ściskając przyjaciółkę.
- A co by miało być? - Zapytała Trixie. - W końcu mój rycerz w zbroi na białym rumaku przybył mnie uratować po fakcie.
- Po fakcie?
- Tak. Wszystko już miałam opanowane i razem z tym dziadostwem byłam bezpieczna w korytarzach. - Powiedziała Patricia wyciągając z kieszeni bluzy, owinięte w materiał medaliony. Po chwili lekko się skrzywiła. Bok bolał ją.
- I co? Dowiedziałaś się chociaż czegoś?
- A wiesz, że tak.
- Czego??? - Joy była podekscytowana.
- Ta dziewczynka znów się pokazała. Jak byłam z Eddiem. I najlepsze czy najgorsze jest to, że on jej nie widział.
- Jak to?
- Ona powiedziała, że tylko my ją widzimy, bo jesteśmy jakieś wyjątkowe czy coś tam.
- Rozumiem, że ty jesteś wyjątkowa, ale ja?
- Może też w tobie coś jest? - Williamson zażartowała i dała przyjaciółce kuksańca w bok.
- Taaa... Na pewno. Nic we mnie nie jest. Fabian mnie nie chce.
- Fabian to Fabian. To jest coś innego. - Brunetka przerwała na chwilę, ale przypomniała sobie co chciała dodać. - Musisz mi obiecać, że nie powiesz nic o niej, że ją widziałyśmy o tak dalej.
- Dlaczego?
- Bo mi kazała, na razie nikomu nic nie mówić.
- Dobrze, obiecuję.



                                                                                             

Jak widzicie rozdział się pojawił, ale jest straszny. Następny będzie lepszy. Obiecuję ( no przynajmniej postaram się ) i powinien się pojawić do środy. 
Szczerze? Zdziwiła mnie ilość komentarzy pod ostatnim postem. Napisałam to tak po prostu, by się jakoś wyżalić. Nie sądziłam, że ktoś się tym przejmie. Wiem, że jedno zdanie nie pasowało, ale zmienić go nie zmienię, to były odczucia z tamtej chwili i takie zostaną.
Dziwię się, że parę osób co czyta bloga ogląda Glee. Ja osobiście nie znam żadnej osoby, która by to oglądała, a tym bardziej kojarzyła. Fajnie jest wiedzieć, że jest tu parę osób takich. Będzie, z kim popisać na ten temat xd 
Ja już nie jestem załamana, no może nie na zewnątrz, w środku czuję pustkę, ale to nic w porównaniu z tym co musi czuć rodzina, Lea i przyjaciele Cory'ego. Ja się cieszę, z tego, że miałam szansę go zobaczyć na ekranie, jako aktora, usłyszeć jego głos, zobaczyć jego uśmiech itp. Te piosenki w których śpiewał, zawsze brzmiały jakoś tak lepiej, ale to pewnie dla tego, że byłam, jestem i będę jego fanką. Wierzę, że jest teraz w lepszym miejscu z dala od narkotyków i, że jest szczęśliwy. 
Dobra, kończę pisać o Cory'm, bo bym mogła pisać do rana. 
Moja wena chyba, gdzieś uciekła. Więc, jeśli ktoś ma jakieś pomysły to może się podzielić ze mną. Mój e-mail marked1399@gmail.com Więc piszcie. Zadawajcie również pytania postacią. 
Nowy rozdział za może 20 komentarzy? 

Ty tyle 
Bye 

Stevie ;3

P.S Zapraszam was na mojego drugiego blaga The Ronnie Story . Jest na razie tylko prolog, ale wkrótce pojawi się rozdział 1

22 komentarze:

  1. Nareszcie napisałaś !
    JUPI !
    Odcinek suuper ;*
    Dostaniesz te 20 komci!

    Nowy odcinek.
    http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/07/stracone-marzenia-odcinek-5-kocham-cie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. trochę czekać trzeba było
    ale było warto!
    dziewczyno masz wielgaśny talent^^
    oddasz trochę?
    aż po prostu o tym rozdziale mogłabym pisać do rana^^
    a co do Glee..oglądałam czasami , może to dziwne ale ostatni raz oglądałam to dzień przed śmiercią Corie'go , upiorne...

    OdpowiedzUsuń
  3. To był świetny rozdział! Czekam na następnego z niecierpliwością. Ps. Kiedy powstanie peddie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że dodałaś nowy rozdział. Nie możesz mieć takiej złej samooceny o sobie. Rozdział jest naprawdę dobry. Dodaj szybko next. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie coś dodałaś!!! Rozdział jest cuudny, z reszta jak zawsze. :) Czekam na kolejny .<33

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział!Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Noo.. doczekałam się. ^^ Rozdział naprawdę genialny. Szczególnie spodobał mi się moment w tunelach gdy ta mała dziewczynka mówiła do Patt. ;o
    Mam pytanie: Jeżeli sie nie mylę to kiedyś napisałaś, że do pocałuku Peddie dojdzie gdy w Twoich opowiadaniach będzie grudzień. Więc..? Który jest teraz? ;) Błagam powiedz, że chociaż listopad. ;o
    The Ronnie Story - mistrzostwo. ^^ Dodaje do obs. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe... Niestety nie doszłam, jeszcze nawet do listopada. Jest w opowiadaniu dopiero 10 października O.o Ale relacja Peddie ciągle rozkwita. Jeszcze zbrzydnie się wam ta para xd

      Usuń
  8. Moja Stevie wróciła! <3
    Ty tak cudnie cudnie cudnie piszesz <3 Zazdro D:
    Twoja wena zapewne baluję wraz z moją, gdzieś na Hawajach w sexy spódniczkach z trawy. Nie chcą wrócić, skubane.
    Matko Boska, boję się tego dziecka O_O
    Teraz nie będę mogła spać :C
    Bojem się sierotki na balkonie. Chyba zamieszkam w lodówce.
    Rozdział prześliczny, nie waż się mówić, że słaby, bo jest piękny piękny piękny! C:
    Ahhh zachwyt <3
    Jesteś bardzo zdolną pisarką, dam głowę, że wiele osób (w tym ja ^ ^) chciałoby pisać tak samo dobrze.
    Tworzysz naprawdę uroczo, w śliczny sposób wyrażasz emocje, co jest godne podziwu. Lubię ten blog, bo wiem, iż zastanę tu starą magię HoA, która rozpadła się wraz z 3 sezonem.
    Baaardzo mi się podoba :)
    Twoja fanka ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Dopiero dzisiaj zauważyłam tego bloga i postanowiłam przeczytać rozdziały. Odcinek super i mi też jest bardzo szkoda ,źe Cory nie żyje :( Po prostu załamałam się a ja tak kocham oglądać Glee :( No trudno....
    Zapraszam na mojego bloga http://wwwpeddy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciesze sie że już ci lepiej i dodałaś rozdział !
    Jest cudny , boski , najlepszy!
    Masz mega talent. !
    Też ciesze się że znalazły się osoby które oglądają Glee.
    Ja jeszcze nie mogę się w dalszym ciągu pogodzić z śmiercią Cory'ego.
    Dlatego nie wiem kiedy na swoim blogu dam rozdział ..
    Czekam na next ! <3
    Loffki <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny <3 Zapraszam do mnie :3
    http://hoa-nowahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale masz cudowny talent ! Pisarką mogłabyś zostać ;o! Przez przypadek weszłam dziś na ten blog i przeczytałam 'z ciekawości' o czym jest , zaczęło mi się podobać i tak po kolei wszystkie rozdziały przeczytałam. Już nie mogę się doczekać następnej części! ♥♥ .Trochę przypomina mi to 2 sezon tda ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Super , czekam na daleej ;>

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy zrobisz następny rozdział ? :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm.. Dlaczego dopiero teraz piszę komentarz?
    Nie mam pojęcia dlaczego nie napisałam go wcześniej, może zapomniałam po przeczytaniu? :P
    Rozdział oczywiście cudowny.
    Pat i Eddie.. Kiedy dasz mi Peddie?
    No proszę Cię, bo ja już nie wytrzymuje!
    Czekam i czekam.

    Dodawaj szybko next!
    Zapraszam do siebie. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest extra!!! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne ! Rób dalej ;) ♥

    OdpowiedzUsuń