niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 24

Rozdział 24






Z perspektywy Patricii





To kogo zobaczyłyśmy przerosło nasze, moje najśmielsze oczekiwania. Przed nami stał... Albo raczej stała mała dziewczynka wyglądająca na nie mniej nie więcej 9 – 10 lat. Razem z Joy patrzyłyśmy na nią jak na ducha. Twarz miała bladą, i czymś zmartwioną, włosy miała złociste sięgające ramion, lokowane. Oczy błękitne jak ocean w piękny dzień. Podobne oczy miał Miller. Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie wezwać go jakoś, żeby przyszedł. NIE. Postanowiłam. Nie jestem dziewczyną typu 'bez chłopaka sobie nie poradzę'. Umiałam zadbać o siebie.
-Co tu robisz? - Zapytała po chwili milczenia Joy. Nie pewnie spoglądając w stronę blondynki.
-To co wy... - Urwała, zastanawiała się czy jeszcze coś dodać i chyba podjęła decyzję, bo po paru sekundach dodała – i oni.
-Jacy oni? - Teraz ja się odezwałam. Coś mi się ta sytuacja nie podobała. I to bardzo.
-Mężczyzna i kobieta.
-Gdzie oni są? - Zapytałam niepewnie. Znałam już odpowiedź, ale na siłę próbowałam sobie wmówić, że jest inaczej.
-W środku. Zabrali dwa medaliony. Zaraz stamtąd wrócą. - Powiedziała przestraszona.
-Spokojnie nic ci nie zrobią. - Próbowała pocieszyć ją Mercer.
-Mi nic, ale oni i inni źli ludzie, zrobią coś tobie. - Dziewczynka wskazała na mnie palcem. Momentalnie dzisiejszy obiad stanął mi w gardle. Na myśl przychodziło mi jedno słowo. STOWARZYSZENIE. Tylko jak oni dowiedzieli się o tunelach? Obserwowali nas?
-Nic mi się nie stanie. - Powiedziałam to bardziej do siebie niż do niej.
-Może nie. Twój Osirion cie ochroni.
-Twój kto? - Zapytała Joy nie rozumiejąc.
-Później ci wytłumaczę. - Zwróciłam się do przyjaciółki.
-Co robimy?
-Ty uciekaj.
-A ty?
-Ja na razie zostanę i zobaczę co się wydarzy. Muszę odzyskać medaliony. Bez nich nie wejdziemy.
-Pójdę po pomoc.
-Nie musisz. - Powiedziałam pewnym głosem, jednak tak się nie czułam. I niestety dało się usłyszeć drganie mojego głosu.
-Hej mała, pójdzie.... - Urwała w pół zdania moja przyjaciółka i zawzięcie zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Blondyneczka... znikła.
-Nie ma jej – Powiedziałam zdziwiona.
-Jakim cudem?
-Nie mam pojęcia. - Stałyśmy chwilę osłupiałe. Kim ona była? Na serio duchem?





Nastolatki stały tak chwilę ciągle przetwarzając zdarzenie sprzed chwili. Jednak nie dane im było cieszyć się tą chwilą ciszy, ponieważ usłyszały odwracającą się ścianę.
- Biegnij – Szepnęła Williamson i popchnęła brunetkę w stronę wyjścia. Joy wybiegła jak oparzona z gabinetu i pobiegła po pomoc. Brunetka zastanawiała się przez parę sekund co zrobić. Najchętniej pobiegła by za Mercer, jednak ktoś musiał odzyskać medaliony. Nie zastanawiając się nad swoją sytuacją podbiegła do miejsca, gdzie leżała reszta medalionów i nie zważając na ból wywołany dotknięciem przedmiotów szybko schowała je do kieszeni. Gdy postacie prawie były już w pomieszczeniu dziewczyna kucnęła przy krześle i zaczęła modlić się w duchu, żeby nikt jej nie zobaczył. Mężczyzna i kobieta pojawili się w zasięgu wzroku Patricii. Mogła przyjrzeć się im bliżej. Kobietę poznała, była to panna Jenkins. Mogłam się tego spodziewać, w końcu też należy do stowarzyszenia - Ofuknęła siebie Williamson. Jednak stojącego koło niej mężczyzny nie poznała. Widziała go po raz pierwszy. Zastanawiała się co teraz oni zrobią. Długo nie musiała czekać na odpowiedź, gdyż po chwili Hannah zawołała.
- Przez to coś straciliśmy wzrok!!! - Krzyknęła zła i rzuciła medalion w przeciwległy kąt pokoju. Patricia pożałowała, że nie schowała się w tamtym rogu, tak to już trzymałaby w rękach medalion.
- Skąd mogłem wiedzieć, że te medaliony nie zadziałają? - Oburzył się mężczyzna.
- Nie mogłeś, bo jesteś taki głupi!
- No właśnie... Ejjjj...
- Prawdę ci mówię. Czego się czepiasz?
- Jak myślisz długo nie będziemy wiedzieć?
- Nie mam pojęcia, ale za chwile Victor ma się zjawić. Wtedy nam pomoże. - No pięknie, jeszcze Victora tu brakowało. Co ja teraz zrobię? - Dziewczyna była lekko przerażona, że osoby stojące pośrodku gabinetu nakryją czyjąś obecność. Nie zważając na niebezpieczeństwo, Trixie odetchnęła głęboko by się
uspokoić i zaczęła się rozglądać co z drugim medalionem. Skradziony medalion był w ręce faceta należącego do Stowarzyszenia. Musiała poczekać, aż rzuci go jak jej nauczycielka albo położy go gdzieś.
- Co robimy? - Zapytał po chwili.
- A co mamy robić?! Za dużo nie zrobimy jesteśmy ślepi! - Jenkins wkurzyła się jeszcze bardziej.
- No tak, ale może usiądziemy? Z tego co wiem to po twojej lewej są krzesła. - O cholera! - Zaklęła dziewczyna w myślach. - Przecież krzesła są koło mnie. Za chwilę będzie wtopa. - Gdy członkowie Stowarzyszenia niezdarnie zmierzali w kierunku krzeseł. Brunetka po cichu poszła za nich. I starając się jak najciszej dojść do porzuconego medalionu. Niezauważona, albo raczej poprawka... nieusłyszana dotarła do przedmiotu w chwili gdy owa dwójka siadała już na krzesłach. Patricia wzięła do ręki medalion i syknęła. Miała w ręku przedmiot należący do Niny. Nie jej.
- Mówiłaś coś?
- Nie, myślałam, że to ty jak zwykle niezdarny o coś się walnąłeś. - Powiedziała lekceważąco panna Jekins. Dopiero po chwili zdała sobie powagę sytuacji i zapytała. - Kto tu jest?
- Słyszeliśmy cię. - Dodał mężczyzna. Dziewczyna z medalionem parzącym jej dłoń momentalnie zamarła. Starała nie myśleć co będzie jak wejdzie tu zaraz Victor, ale było to coraz trudniejsze. Mężczyzna, który siedział koło Jenkins nazywał się Jason Winkler. Winkler, gdy wiedział, że nic im nie grozi położył medalion na stole. Pomiędzy jego ręką, a panny Jenkins. Dziewczyna zirytowała się. Jeszcze bliżej nie mógł go położyć? - Pomyślała gniewnie brunetka. - Jak ja mam go teraz wziąć? 
W tym samym czasie Joy Mercer wybiegła ile sił w nogach z piwnicy i pobiegła do pokoju Fabiana i Eddie'go. Weszła, a raczej wbiegła do pokoju nawet nie pukając. Fabiana na szczęście czy nieszczęście nie było. Był tylko Eddie który grał z Lol'a na swoim laptopie.
- Kobieto puka się! - Krzyknął i spojrzał tylko na sekundę kto wszedł do pokoju.
- Chodź, musisz pomóc. - Powiedziała przestraszona.
- Nie widzisz, że gram? Nie mogę tak po prostu przerwać, bo ty sobie wcho... - Nie zdążył dokończyć, bo Mercer mu przerwała.
- Chodzi o Patt. - Eddie, nie zważając, że przerywa swoją grę szybko podniósł się z łóżka i był gotowy wkroczyć do akcji.
- Co się stało? - Zapytał, a na samą myśl co mogło się dziewczynie przydarzyć serce podskoczyło mu do gardła.
- Patt jest w tym gabinecie, ale nie sama, ktoś ukradł medaliony i wszedł do tuneli. Gdy wybiegałam jakaś dwójka z nich wychodziła. - Zakończyła i wyszła z pokoju, a Miller zaraz za nią. Co jeśli był to ten człowiek? Albo jeszcze ktoś inny? Przecież mogło jej już tam nie być. Mogli ją porwać. - Najgorsze scenariusze zaprzątały głowę blondyna.
- Czekaj. Ktoś ukradł medaliony?
- Tak.
- Masz lusterko czy coś?
- Nie. Ale wiem gdzie je znajdziesz.
- Mów gdzie, nie ma czasu.
- Jerome trzyma w swojej szufladzie małe podręczne lusterko. W końcu musi widzieć jak ma się jego fryzurka. - Powiedziała uśmiechając się, jednak zaraz się opanowała.
- Ską...
- Lepiej nie pytaj. - Odpowiedziała chłopakowi przewidując już jego pytanie. Miller jak oparzony wbiegł do pokoju chłopaka, którego akurat nie było i znajdując przedmiot wypadł z pokoju.
- Nie biegać po domu! - Rozległ się donośny krzyk. O nie! Victor! - Pomyślał rozzłoszczony Eddie. Chłopak stał przy drzwiach od piwnicy. - Odsuń się!
- Dlaczego? - Zapytał głupio.
- Bo idę do piwnicy! - Warknął woźny i popchnął chłopaka. Od kluczył piwnicę i wszedł do środka.
- Co teraz, co teraz? - Szeptał do siebie Eddie. Nie zastanawiając się dłużej wszedł powoli do środka. Victor właśnie wchodził do gabinetu. To już po Gadule. -Pomyślał. Jednak przybliżył się do ukrytego przejścia, by usłyszeć co dzieje się w środku. Joy nagle gdzieś zniknęła.
Chwilę przed tym Williamson zdecydowała się na drastyczne środki. Ryzykują nakryciem bezszelestnie przybliżyła się do stołu oraz siedzących obok członków stowarzyszenia i wyciągała rękę w kierunku medalionu. Niestety pierwsza próba się nie udała, ponieważ Jason dotknął go swoją ręką. Dziewczyna postanowiła ponowić czynność. Niestety tym razem się też nie udało. Do trzech razu sztuka. - Pomyślała i sięgnęła jeszcze raz po przedmiot. Z nerwów przestała nawet oddychać. W każdej chwili mogło się wydać, że oprócz mężczyzny i kobiety jest jeszcze nastolatka w tym pomieszczeniu, ale wymieniona dwójka była zajęta rozmową o pierdołach. Patricii udało się odzyskać skradziony medalion. I szczęśliwa zaczęła powoli się wycofywać. Gdy stanęła już bezpieczna zaczęła się zastanawiać co teraz zrobić. W końcu mogła wyjść i iść do góry, ale po drodze mogła spotkać Victora, który podobno miał tu przyjść. Druga opcja była taka, by wejść do tunelu i zobaczyć zagadkę czekającą na rozwiązanie. Dziewczyna zdecydowała się już by wyjść, kiedy usłyszała jak ktoś układa datę otwierającą przejście. Victor! - Pomyślała i nie zważając na osoby siedzące na fotelach podeszła do ściany i wzięła książkę uwalniającą mechanizm do ręki. Po chwili stała już w ciemnym tunelu. Usłyszała jeszcze kawałek rozmowy z Victorem. W tym samym czasie założyła swój medalion i gdy promień światła wyczuł, że ma zaproszenie, zniknął, a Patricia ruszyła korytarzem...




                                                                                          

Oł Gad. Totalna porażka. Mam nadzieję, że nie zanudziliście się czytając te brednie. Bo ja już trochę pod sypiałam, z braku pomysłów na rozdział. Szczerze mówiąc jak już pisałam końcówkę, to chciałam dopisać jeszcze dalej rozdział, ale wyszedł dość długi więc mam nadzieję, że tyle wam
starczy. O ile dla kogoś nie jest nawet za dużo. Dziwie się, że ktoś to czyta. 
 Jakoś moich dennych pomysłów mi przybywa. Hehehe... Bójcie się^^ Tak ogólnie to tak pomieszałam te sprawy, że nie mam pojęcia jak je dokończę xd Miał być blog o Peddie, ale jakoś Peddie mało. Ale nie lękajcie się. Pamiętam o nich i będziecie mieli jeszcze za dużo tej pary. Ich wątek dopiero się rozkręca. Trzeba poczekać do balu ^^ Ale w sumie skoro Eddie przerwał grę w Lol'a by uratować Patt to w moim świecie to to już jest miłość ♥ xd 
Nowy rozdział za 18-20 komentarzy. 
Do napisania 
Stevie ;*

Ach... O mało bym zapomniała. Bardzo, bardzo dziękuję wam za ponad 20.000 wejść. Nie wiedziałam, że do tylu dobije. To dla mnie na prawdę dużo znaczy ;3

26 komentarzy:

  1. Dziewczyno co ty gadasz twój blog jest genialny. Czytam może go od niedawna, ale chyba każdy stwierdzi, że masz dziewczyno talent. Notka super i już nie mogę doczekać się następnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. ekstra daj szybko następny i wiesz co jak dla mnie to jest za krótki rozdział <3
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. on jest SUPER EXTRA ZAJEBISTY

    OdpowiedzUsuń
  4. Hhahahah, Eddie :D Już miłość, fakt :D
    Ale serio czekam na tą taką długą i szczęśliwą miłość Peddie! CZEKAM!
    I jeszcze jedno.. Jak Pat wyjdzie? Coś czuję, że Eddie ( może i z Joy ) coś wymyślą. ;)

    Czekam na next.!
    Zapraszam również do siebie : loveinhouseofanubis.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.
    Dodaj szybko next, bo samobójstwo popełnię. :-\

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały! ;)) ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. super kocham twój blog kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  8. supcio dawaj next

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny !! Na prawde masz talent do pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny ! :)
    Dodawaj plis szybko następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Eddie odszedł od komputera dla Patt.
    FULL ROMANTIC! <3
    Aż się wzruszyłam ;c
    Tacy mężczyźni już nie istnieją! Edzio wyłącz kompa, umów się z Trixie! PROOOSZĘ!
    Stevie pokazała nam oblicze prawdziwej miłości! <3
    Rozdział bardzo mi się podoba :3 Przerażające dziecko w końcu powróci O_o
    Bojem się.
    Czekam na następne cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz genialnie!Nie spodziewałam się tam dziewczynki ( to mała Sara?),ale super to wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Prolog, nowej historii. Zapraszam^^
    http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/07/stracone-marzenia-prolog-przypadkowe.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Eddie, jakie poswięcenie. ^^ Miłość wisi w powietrzu. ^^
    Talent się szerzy. :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń